
1. Podobnie jak z ciasteczkiem z wróżbą, niekiedy wrzucasz wróżbę do popielniczki, a czasami do portfela. Podobnie działają pytania, zwłaszcza te coachingowe, graniczne. Pytanie w sensie lingwistycznym zakłada odpowiedź, choć czasami jest prośbą, a nawet rozkazem. Jest jak przysłowie albo metafora, zakończone pytajnikiem zaprasza do odpowiedzi. Ot, choćby przysłowia polskie: Prawda w oczy kole, albo prawda jak oliwa zawsze na wierzch wypływa, albo nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie. Przysłowia i metafory bywają sprzeczne i wyrażają często skrajne poglądy w rodzaju: Łagodność wszystkiego dokaże i jej trochę cyniczne przeciwieństwo – Pokorne ciele dwie matki ssie; Jak się cenisz tak cię cenią; lecz jest również przysłowie: Im kto mniej wart, tym wyżej głowę nosi. Podobnie jest z przyjacielem. Rodzaj żeński od słowa: przyjaciel to przyjaciółka, aczkolwiek przyjaciółka w naszym rozumieniu to przecież kochanka; choć z kolei kochanek, to nie to samo co przyjaciel. Kobieta o swoim erotycznym partnerze powie kochanek, ale już o mężu rzadko, równie rzadko jak przyjaciel, choć gdyby żona powiedziała o mężu: mój przyjaciel, zrozumiano by, że mówi o kochanku. Paradoksy języka, pułapki kultury. Jak określić relację z kobietą, z którą heteroseksualnego mężczyznę łączy nić przyjacielska? Niektórzy sądzą, że to niemożliwe, inni, że to tylko znajomość, zaś przyjaźnią się tylko mężczyźni. Kobieta o kobiecie gdy mówi: moja przyjaciółka: ma najczęściej na myśli: kumpelkę, koleżankę, psiapsiółkę, dobrą znajomą, nie zaś relację Shercloka Holmesa i doktora Watsona, lub lorda Byrona z Shelley’em.
2.Niemal wszystkie ważne społecznie i życiowo tematy zyskiwały przez wieki swoje odbicie w przysłowiach, te zaś były odbiciem symboli, stereotypów i archetypów, czyli kulturowych pierwowzorów, przedwiecznych, oryginalnych znaków kultury. Owe znaki dotyczą spraw najważniejszych i od stuleci niezmiennych; uniwersalnych pytań granicznych, na które nie ma uniwersalnych odpowiedzi. Dotyczą takich kwestii jak: sens życia, śmierć, życie po śmierci, praca, obowiązek, radość itd.; lecz również głównych ról życiowych: matka, ojciec dziecko, a także spraw uniwersalnych, oraz wartości, wokół których toczy się nasze życie: młodość, starość, mądrość, głupota, wierność, zdrada, powodzenie, sukces, uczciwość, namiętność, uroda itd. Nie to ładne, co piękne, ale co się komu podoba. Ale już natychmiast pojawia się inne przysłowie: Ładnemu we wszystkim ładnie. Albo: Ładna buzia to połowa posagu. Ponoć też: Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. Ale również: Łatwiej komu radzić, niż dopomóc.; lecz: Tylko głupi narzeka a mądry zaradza.; choć przecież: Głową muru nie przebijesz oraz Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
3.Kultura w przeciwieństwie do Urzędu Skarbowego, niczego nam nie ułatwia. Jeśli masz wątpliwości – odpowiedź na piśmie z Urzędu Skarbowego, z podpisem naczelnika, załatwia sprawę, stanowi ostateczną wykładnię. Nic tak sprawnie nie działa w państwie jak owo pisemne uzasadnienie skarbówki, nawet sąd, notatka z policji, bank, NFZ, ZUS, NIK ani UOKiK. Tymczasem język, a zwłaszcza kultura, ciągle płatają nam figle. Nic tu nie jest jednoznaczne i proste. Dlatego na koniec postaram się wyjaśnić i może nieco przybliżyć niejednoznaczne terminy, którymi się posługiwałem w niniejszym tekście – przyjaciel i jego oficjalne synonimy to również: brat, obrońca, pocieszyciel, protektor, lecz również patriota, rzecznik, apologeta, miłośnik, protagonista, orędownik, wyraziciel, obrońca, ambasador, radca. Słowem przyjaciel chroni, broni i kocha. Ciekawe.
4.Lingwistyka natomiast to: nauka o języku i w zasadzie wszystkich jego obszarach od ogólnych reguł, którymi się rządzi, po gramatykę i słownictwo. W terminologii coachingowej oznacza budowę zdania, strukturę formalną wypowiedzi w odróżnieniu od treści. Zdanie: Znowu mi to robisz. Nie zawiera praktycznie żadnej treści, ale w znaczeniu lingwistycznym sugeruje – wyrzut, pretensję, ocenę? Choć może wcale nie, dopóki nie usłyszymy intonacji; to ona nada formie znacznie. Czyż to nie cudowna właściwość ludzka! Intonacja może owo zdanie zmienić w zaproszenie, naganę, złośliwy komentarz, a nawet zarzut lub rozpaczliwą prośbę.
5.Metafora natomiast to taki układ słów, które tworzą nowe znaczenie, nowy obraz rzeczywistości, który w każdym z poszczególnych słów lub zdań nie był wyrażony. Czas to pieniądz. Słowa leczą i słowa kaleczą. Są też proste analogie, czyli tłumaczenie jednego słowa poprzez znaczenie drugiego: Złote serce. Szybki Internet. Mocny alkohol. Zdrowa żywność. Blady świt. Każda wypowiedź ludzka jest w istocie metaforyczna, gdyż tworzy nowy opis sytuacji, faktów, wydarzeń – nowy zestaw kontekstów, jak czerwony dywan, na którym raz stanie przepiękna gwiazda filmowa, innym razem odrestaurowany samochód, a innym razem stary, przybrudzony fotel w trzygwiazdkowym hotelu w Cincinnati. Dlatego też lingwistyka, przyjaźń oraz metafora to tematy złożone, niejednoznaczne, a przez to kłopotliwe – dlatego część populacji nie lubi czytać, gdyż w czasie lektury napotyka owe dziwne struktury, niejasne porównania jak: Litwo ojczyzna moja, ty jesteś jak zdrowie. Co ma piernik do wiatraka? Dlatego ta część ludzkości wybiera prostsze i bardziej przejrzyste stwierdzenie literackie: Ja uwielbiam ją, ona tu jesti tańczy dla mnie. Zero metafor. Jasny przekaz. Ona. Jest. I co robi? Tańczy. Dla niego. Erotyczne i miłosne treści można wyrażać prosto proszę państwa, bez zbytnich zawijasów tak trudnych dla percepcji ogółu! Oto proste wytłumaczenie spadku czytelnictwa! Choć gdy wsłuchać się w tekst jest w nim wiele metafor, gdyż podmiot literacki w następnej części refrenu stwierdza, że: porwę ją w i sercu schowam na dnie. I wszyscy odbiorcy tworzą owo nowe połączenie kontekstowe doskonale rozumiejąc, że nie o kardiologię tu chodzi, tylko o skrytkę. I znów pozostają same pytania…
Ja patrzę inaczej niż Panie. Dla mnie zachowałeś tu siebie i jesteś sobą, patrzysz na widza. Nie przygotowujesz się przecież do zawodu dziennikarza? A jest naprawdę dobrze :) autentycznie. Szlify dziennikarsko-autoprezentacyjne zawsze można podnosić. Z biegiem doświadczenia zyskuje się pewność prezencji :) Ale. ale. autentyczność ja np cenię bardziej i naturalność :> też
Andrzeju,
właśnie ta aranżacja sytuacji tu razi i widać,że Tobie to przeszkadza. A jak się w czymś zle czujemy, to nie mozemy dobrze wypaść.
Ania,
Technicznie rzeczywiście kiepsko, bo nagrywane aparatem fotograficznym. Sytuacja sztuczna trochę bo wcześniej odpowiednio zaaranżowana. Taki mały przykład :)
Dlatego- westchnal moj kolega,doktor-bardzo trudno jest byc lekarzem psychiatra w obcym kraju,nawet przy dobrej znajomosci jezyka……..mozna sie na lingwistyce przejechac….bo oczywiste slowo moze oznaczac cos nieoczywistego i vice versa.
ide czasem do urzedu skarbowego i tam tez mowia do mnie jezykiem niby polskim,a jednak zrozumienie wymaga ode mnie wysilku…..marszcze czolo i gubie sens……
potzrebuje ,zeby urzednik “pochylil sie” i wytlumaczyl mi na poziomie “ona tu jest i tanczy dla mnie”.
Sama nauczylam sie skomplikowane szczegoly medyczne tlumaczyc w sposob mozliwie najprostszy….zazwyczaj z dodatkowa,napredce stworzona ilustracja;)))))))albo na przyslowiowych kartoflach.co z tego ,ze popisze sie elokwencja,jesli pacjent niewiele z tego zrozumie…………
tworzenie metafor jest dla mnie odwrotnoscia upraszczania
cudnie ,gdy trafia sie ktos ,z kim mozna taka metaforyczna opowiesc tkac,nie wprost-a w porozumieniu………
ale ,jak mawiala pewna znajoma…”niewazne co powiedzial A,wazne ,co zrozumial B”.
Dostosowujmy jezyk do mozliwosci zrozumienia,wszak o dobra komunikacje chodzi!!!!
;))))))))))))))))
Andzreju!
ja tez obejrzalam,
zupelnie przyzwoicie,
troche szelescicie ,ale moze to kwestia techniczna??
rok temu bylam na szkoleniu z autoprezentacji-prowadzila je w Szczecinie Magda Giec-bardzo dobry ,praktyczny warsztat, z mozliwoscia wysluchania feedbacku od calej grupy ,a takze obejrzenia siebie w nagraniu,z praktycznymi wskazowkami ,a takze cwiczeniami i dobra zabawa .Wystep od razu przed grupa;))))))))).Nastepnego dnia naprawde bylo widac efekty!!!!Polecam.
Znam tez takich trenerow i nauczycieli ,ktorzy biora lekcje u muzykow-z emisji glosu.
Osobiscie nie mam duzego doswiadczenia.Gdy musze zrobic prezentacje-zazwyczaj mowie za szybko i za cicho;)))))
Jest bardzo o.k. :>
Andrzej S jutro napiszę co słyszę bo coś rwie mi się youtube:)
mam małą próbkę w duecie z moim wspólnikiem na początek. Ja to ten z lewej :) Enjoy!
http://www.youtube.com/watch?v=ep2YsVWUdKA
Andrzeju S. nie byłbyś tym, kim jesteś gdybyś nie umiał z siebie wykrzesać tubalnego głosidła :> przy zachowaniu delikatnych dzwoneczków animy :) oczywiście
Przeraziła mnie ta śmierć tego mężczyzny, który stanął w obronie kobiety w centrum Łodzi. Całe życie było przed nim :( Bardzo to dojmujące :(
Jeździmy komunikacją miejską, rozmawiamy z ludźmi którzy mogą mieć przy sobie nóż. czy to możliwe żeby dźgnąć kogoś 9 razy w ciągu minuty? Tak powiedzieli dzisiaj w mediach :/ Czy to plotka medialna? Co się tam tak naprawdę stało? Wie ktoś może?
Andrzej S nagraj jakąś solówkę na youtobe to fidbekniemy czy dobrze Ci idzie ;)
Dziękuję za wasze mentoringowe porady :))) zaczynam od dziś ćwiczyć i czuję, że się będę dobrze bawił śpiewając, udając kubusia puchatka i czytając ksiązki do budownictwa heheh ;-)
P.S
Biorę sobie wasze zdania bo są piękne:
Bartek -Jestem sobą i kocham swoje odmienności.
Dżo- ann – Po prostu pozwól sobie miękko i z lekkością być sobą.
Andrzej,
ćwiczenia aktorskie, tak jak pisze Joasia, a najlepiej ćwiczenia aktorskie (dialogi np. z “Kubusia Puchatka” bo są emocjonalnie wyraziste) z kimś drugim, kto Cię słyszy i może podać informację zwrotną. Ale może warto też mówić ludziom o swojej przypadłości? Wiadomo, wszystkim się nie da, ale tym, z którymi najczęsciej się komunikujesz. Ja, np. jestem wysokoenergetyczna, bardzo ekspresyjna i mam głos jak dzwon i niektórzy ludzie mogą wymiękać przy takiej “obecności”, więc musiałam się nauczyć tonizować swoją energię, ale czasem jeszcze się wymyka spod kontroli i wtedy jakoś żartobliwie przepraszam obecnych za energetyczną zadymę.
Kochajmy swoje odmienności. Nie wyrzucajmy sobie i plujmy w brodę co chwilę o coś. Bądźmy sobie sobą :> Z lekkością, w zgodzie z wnętrzem.
P.S. Kościół dotyczy oczywiście każdego wyznania. Sprawa prywatna :>
:)
Sprawdzanie siebie w różnych warunkach, odnajdywanie w najróżniejszych sytuacjach bez presji, że muszę zrobić coś najlepiej, tańczenie w remizie, na raucie, na balu i w skromnej knajpce. Tak jak poznawanie się par w autobusach, w bibliotekach, na dyskotekach czy najpierw przez internet nie jest złe. Gdzie niby mają się poznać? Lepsze jest poznanie się w kościele, kiedy człowiek patrzy w kierunku ołtarza i ewentualnie przez chwilę przekazuje znak pokoju? Jeśli ktoś tak kogoś wyhaczy, to o.k., ale trudniej?
Pozwalajmy sobie być sobą, czasem mieć mniej śmiałości, czasem dajmy sobie z nią upust. Wystarczająco, zwłaszcza panowie byli w tych ławach szkolnych pospinani i wyrównani do linijki.
Dżo-ann,
Ostatnie zdanie z Twojego komentarza nie powinno dotyczyć tylko Andrzeja. Powinno dotyczyć nas wszystkich. Piękne zdanie, najpiękniejsze. Każdy z nas jest inny, każdy ma inne doświadczenia, inne pochodzenie, wiedzę, umiejętności, erudycję. Każdy człowiek jest jakiś. Dziś byłem w bydgoskiej operze, przed tygodniem na dyskotece ;) Jestem sobą i kocham swoje odmienności.
O hej hej :) Wam!
Podobają mi się rady, jakie podajecie. Od Ssssiebie powiem a może pobaw się sam w teatr :) Weź książkę jakąkolwiek nawet do budownictwa i czytaj ją na głos. Np jakbyś budował napięcie, dialogi czytaj w sposób z lekka przerysowany: kobiece głosy tak jakbys się bawił i udawał cienkim głosikiem dziewuszki, rób długie pauzy i cisze kiedy nabierasz powietrza do płuc. Wejdź w to ćwiczenie (może być wiersz Tetmajera, idąc za skojarzeniem Zosi odczytany czasem cicho, czasem zmysłowo) jakbys był na pierwszym roku Pwst i przygotowywał się do ćwiczenia zaliczeniowego. Taki self-coaching.
Gdy jesteś na spacerze bierz głębokie, powolne wdechy. Przed wypowiedzeniem komunikatu do przyjaciela czy partnerki nie możesz się blokować :) Jesteś psychologiem, podejrzewam, że to kwestia Twojej bardzo silnej empatii i zbytniego wychodzenia do drugiej osoby (to paradoksalnie też może zaburzać twoją pracę czy relacje). Po prostu pozwól sobie miękko i z lekkością być sobą.
Andrzej S zacznij śpiewać :) Nawet jak będziesz się tłumacz nadepnięciem przez słonia na ucho to i tak śpiewaj. Wtedy bardzo fajnie człowiek uczy się modulować głos. “My pierwsza brygada” dobitność i charyzma, “Stokrotka rosła polna” wesołość itp a potem to już tylko “Mam Talent”;) Ludzie nie doceniają śpiewania a to fajna sprawa nawet tylko dla siebie:)
Dżo – ann
Od liceum mialem problem z dykcją, a właściwie z jej wyrazistością. Oczywiście ćwiczyłem z korkiem w ustach przez kilka miesięcy i znacznie się ona poprawiła ale intonacja mojego głosu stała się trochę sztuczna, mało naturalna. Często słyszę taką informację od moich znajomych.
Nierzadko zanim coś powiem, zastanawiam się – jak mam to powiedzieć. I zazwyczaj wydaje mi się, że nie trafiam z intonacją. Np. chciałbym powiedzieć coś neutralnie lub zabawnie, a wychodzi w odbiorze drugiej osoby jako zarzut lub ton agresywny. Widzę to po reakcjach.
Lubię swój głos i chcę nad nim pracować. Szukam rozwiązań.
Tak jako rzecze Aniula –wiele zalezy od tego, kto w jakim domu chowany i jak języka uczony, a też od tzw. kontekstu wypowiedzi. Inaczej zabrzmi sakramentalne “kocham cię” w łóżku, a inaczej przed ołtarzem kiedy to kochanka staje się żoną i daj Boże–przyjaciółką do grobowej deski.
Ale Andrzeju S jak to?
Odkrycie 1 – mam problem z intonacją.
Nie spodziewałam się , że Pana Macieja dopadnie ta piosenka:) Polecam przeróbkę Cezika i wersję ” Metalową” . Tak naprawdę oryginał usłyszałam po wysłuchaniu tych dwóch pierwszych i szczerze powiem dwie pierwsze są lepsze dla ucha:) Co do lingwistycznych wygibasów, wszystko zależy kto w jakim domu chowany i jak języka uczony.
dzień dobry. Wiele osób siędziwi i szuka podtekstów kiedy mówię, że M jest moim przyjacielem. A jest. Tylko przyjacielem i aż przyjacielem. Znamy się od 27 lat, ciężko powiedzieć od kiedy jestesmy przyjaciółmi, jest jak mój brat :) ale dorastaliśmy razem, każde z Nas przeżywało swoje miłostki, fascynacje, radości i trudnosci. Byliśmy w jednej “paczce” i choć tej paczki już nie ma, to my nadal się przyjaźnimy, mamy ożywiony kontakt, jesteśmy obecni w swoich życiach, pomagamy sobie, zwierzamy się sobie. I nawet raz nie było między Nami jakiegoś napięcia erotycznego. Więc myśle, że jednak jest możliwa przyjaźń między kobietą a mężczyzną. Teraz M został ojcem:) trzymajcie kciuki:)
Ach, no i te sprawdzone męskie przyjaźnie zdarzają się tak jak pisze M.B. między mężczyznami i wtedy w sferze emocji dwóch osób heteroseksulanych nie ma przyciągania seksualnego. Dobrym przykładem obok Byrona i Shelleya, była sprawdzona przyjaźń Karola Chapuis z Ludwikiem Pasteurem, Marii Konopnickiej i Elizy Orzeszkowej, ale i Marii z drugą dla mnie jeszcze słynniejszą Marią Dulebianką, z którą w końcu stworzyły związek partnerski.
Stanisław Wyspiański chciał przyjaźnić się z Olgą Boznańską, ale zbyt mocno ja wielbił :>
Znakomity wpis :> Oddaje wiele ważnych faktów społecznych.
Przyjaźń; oddanie emocjonalne (nie mylić z oddaniem seksualnym kochanków, którzy nie muszą się ze sobą przyjaźnić) ludzi. Więź, w której zachodzą takie interakcje interpersonalne, które wzmacniają i umacniają, pozwalają odczuwać np. pożądanie, pragnienie siebie, większej bliskości, odczuwanie pociągu fizycznego do siebie nawzajem, wzajemnej fascynacji bez konieczności, popędu, przymusu pójścia o krok dalej. Ja Cię szanuję i ufam Ci ponieważ Ty mnie szanujesz i masz do mnie zaufanie (relacja fifty fifty, w której każda z osób łatwiej przechodzi kryzysy życiowe, przewalcza demony, chętniej dzieli się swoimi chwilami sukcesu i szczęścia, w trudnej sytuacji może liczyć na drobne regulowane pożyczki).
Ktoś mógłby patrząc jedynie powierzchownie na zachwycająco piękną blondynkę około dwudziestki z dużymi oczami Kaliny Jędrusik i makijażem jak z okładki gazetki H&M, że nie może być zwyczajnie czyimś przyjacielem. Czyimś męskim odpowiednikiem. A jednak tkwi w nas najsilniejsza potrzeba społecznego lgnięcia do siebie nawzajem. Dawania i otrzymywania cennych wartości (miłości agape, przyjaźni, serdecznego umacniania, współodczuwania, dobrej lojalności, bezinteresowności).
Jak zwykle chodzi tylko o granice – są bardzo cienkie i delikatne. To jak z dziennikarzem, który wkracza do sqotu robić reportaż o narkomanach i sam wsiąka w ten świat na wiele lat. Kokaina wyniszcza, upadla, czyni człowieka bezdomnym i rozchwianym. Właśnie dlatego, że jest kusząco relaksująca, przenosząca w inne wizje i wymiary niż lęk przed niepewnością jutra i samotnością.
Człowiek, mam wrażenie, zadając pytania i otwierając się na ludzi z całym ryzykiem, jakie ono niesie WCALE nie MIOTA SIĘ a proaktywnie zmaga się z osamotnieniem. Samotność jest bardziej twórcza; osamotnienie może prowadzić i często prowadzi do śmierci.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za ciekawe wzajemne inspiracje int. :)