X

21 Spotkań. Spotkanie 13. Zuzanna i uzdrowienie

– Sporo w tobie smutku, Zuzanna. Smutek i pesymizm przebijają z wielu twoich wypowiedzi. Ponadto myśli czasem masz bardzo ponure. Czy to, aby nie depresja?

– Ach, smutek. Czasami uzdrowienie, uleczenie, terapia, scalenie, przebudzenie – dają euforię, która nie przemija. Rodzi się równowaga i spójność. Wtedy wszystkie relacje i sytuacje układają się w jedną, sensowną, spójną, cichą, harmonię. Czasami jednak ból jest większy, chaos się wzmaga, uleczone fragmenty, wygojone części ciała i duszy – bolą, swędzą, drażnią. Człowiek doświadcza wówczas czegoś podobnego do astronauty, który powrócił z kosmosu. Doznawał przeciążenia i zwiotczenia i znów przeciążenia. Bolą go oczy i stopy, bolesny jest każdy ruch i boli każdy mięsień. Czuje się oszołomiony. Ma zawroty głowy, gdyż błędnik szaleje. W kosmosie nie mógł normalnie trawić a po powrocie na ziemię jest jeszcze gorzej, nie może normalnie jeść. Uczy się nawet przełykania. Czasem uzdrowienie pojawia się jako pogorszenie. Czasem jako długotrwały ból a nawet choroba. Smutek jest wówczas nieodłączną częścią doświadczenia.

– Skąd wiesz? Przecież nie byłaś w kosmosie Zuzanno? A może po prostu się oszukujesz? To się nazywa dyssymulacja – ukrywanie prawdziwych objawów, przeciwieństwo symulowania. Wielu pacjentów tak postępuje. Zwłaszcza teraz, w dobie pandemii, nie chcą utracić premii a nawet pracy. Skąd wiesz, że nie dyssymulujesz?

– Wiem. Jeśli chodzi ci o porównanie z astronautą to przez wiele dni codziennie startowałam na orbitę okołoziemską i z niej wracałam. Codziennie przeciążenie 4G i nagle bum – brak grawitacji, nieznośna lekkość a potem odwrotnie, ważysz setki kilogramów. A jeśli chodzi o dyssymulację? Owszem ukrywam co tylko mogę. Mam dzieci, czekam na rozwód, jestem sama z wieloma sprawami, muszę utrzymać pracę, spłacam kredyt, próbuję od eksmęża wyegzekwować jakieś minimalne zaangażowanie, ale zdaje się, że jemu separacja jest na rękę. Matka gotuje mu, pierze i sprząta a on wiedzie życie kawalera, internetowego gracza, gościa bez zobowiązań i bez obciążeń. Niczym się nie przejmuje. Za nic nie bierze odpowiedzialności. Ale wiem jedno – pesymizm i smutek, których doświadczam to mój dar. Jestem empatką, czy jak wolisz nadwrażliwcem. Po latach hibernacji wyszłam z bryły lodowej i rozmrożenie wcale nie było łatwe ani przyjemne, ale wiem też, że nie wrócę do bryły lodu, tak jak nie wrócę do huśtawki: kosmos – ziemia – kosmos. I wiem też, że osadza się we mnie siła, spokój i równowaga i że było warto. Wiele osób boi się zmiany, gdyż przeczuwają, że będzie bolesna. Owszem bywa bolesna. Im głębsze rany się goją, tym trudniejszy to proces, ale w końcu nic nie zastąpi blizn i uzyskanego zdrowia w porównaniu do powolnego gnicia i zakażenia całego organizmu. Smutek to mój dar, dar nadwrażliwca, który otwiera mnie na prawdziwą radość. Nie możesz cieszyć się wszystkim radościami, jeśli wcześniej nie potrafisz płakać wszystkimi łzami.

Maciej Bennewicz: Założyciel i pomysłodawca Instytutu Kognitywistyki. Twórca podejścia kognitywnego m.in w mentoringu, tutoringu, coachingu oraz Psychologii Doświadczeń Subiektywnych. Artysta, pisarz, socjolog, wykładowca, terapeuta, superwizor.
Podobne wpisy