X
    Kategorie: Refleksje

Koty

Rwetes. Kot przebiegł. Czarny. Wskoczył na kanapę tak nagle, że płatki kurzu wzbiły się jak motyle. Odwrócił głowę i z powagą dotyczącą lepszej sprawy spytał:

– Przypadkiem nie biegł tędy rudy kot? Właśnie go ścigam.

Wzruszyłem ramionami.

– Acha. – Czarny kot zakręcił się i nagle dał susa w ślad za rudym ogonem, który mignął gdzieś w kuchni.

Znowu hałas. Kot nagle znalazł się na poręczy. Rudy. Jakby się teleportował. Znikąd. Spojrzał na mnie i spytał:

– Gonię czarnego kota. Nie było go tutaj?

Wzruszyłem ramionami.

– Acha. – Rudy kot rozejrzał się i śmignął na widok czarnej łapy w korytarzu.

Znowu wrzawa. Tym razem w garażu.

I tak przez dwie godziny.

Potem, na fotelu, śpi czarno-rudy kłębek jakby był jednym oddechem.

Maciej Bennewicz:
Podobne wpisy