X

11/II. Jak się nie spóźniać?

Nieoczywiste myśli kota Ludwika

Notoryczne, czyli nagminne spóźnianie ma zazwyczaj dwie przyczyny.

Pierwsza to chęć zwrócenia na siebie uwagi, swego rodzaju entrée, czyli wejście z przytupem. Zwróćcie na mnie uwagę! Już wszyscy siedzą i czekają grzecznie na otwarcie spotkania i oto ja! Wcześniej dopytywali się o mnie. Wchodzę, niby cichcem, (przepraszam, bardzo przepraszam) ale nie sposób nie zauważyć, że to ja w nowej garsonce i te usta, w czerwieni. Ach!

Oczywiście może to być również wejście z wołaniem o pomoc. Dziecięce, regresywne zachowanie: „naruszam zasady żebyś mnie zauważył i mi pomógł”. Jak mają mnie inaczej zauważyć? Jak mają na mnie zwrócić uwagę? Jeśli nie mogę dostać choćby pochwały to może złość?

Druga przyczyna? Przecież domyślasz się. Swego rodzaju delikatna autodestrukcja. Najpierw to narastające napięcie i lęk, że się spóźnisz. Chaos i dezorganizacja przed wyjściem, wracanie po portfel, czy gaz zakręcony? plama na marynarce, potem niebezpieczna jazda samochodem albo poganianie (jakiegoś bogu ducha winnego) Kazacha w Uberze, który nie rozumie, dlaczego się denerwujesz. Musi jechać zgodnie z mapą a czas dotarcia przecież się wyświetla. Potem winda albo schody. Na początku wyglądało, że będzie tylko siedem minut spóźnienia a jest siedemnaście! „Szóste spóźnienie a jest dopiero dziesiąty” – mówi szefowa a ty wiesz doskonale, że będzie kolejnych sześć, bo przecież nieodparcie musisz powtarzać ten schemat dowalania sobie. Chociaż obiecujesz i jej, i sobie, że to się już nie powtórzy, ale jesteś jak przestępca, który wraca na miejsce zbrodni i tak się spóźnisz już jutro.

No i po co to? Po uwagę. Czy jestem dostatecznie ważną osobą? Jak tę uwagę przykuć, wymusić, ześrodkować na sobie choćby przez chwilę? A uwaga, choć negatywna, to zamiennik poczucia wartości. A poczucie wartości, choćby wmuszone jako poczucie chwilowej ważności, nawet za cenę złości, to przecież erzac, substytut, surogat, namiastka – miłości.

Twój kot Jeremi

Ps. No i dalej już wiesz…jeżeli nie pokochasz siebie, ble, ble, ble…No a jak tu siebie kochać, gdy nawet z punktualnością nie wychodzi!? Taką pętlę uruchamiasz.

Maciej Bennewicz: Założyciel i pomysłodawca Instytutu Kognitywistyki. Twórca podejścia kognitywnego m.in w mentoringu, tutoringu, coachingu oraz Psychologii Doświadczeń Subiektywnych. Artysta, pisarz, socjolog, wykładowca, terapeuta, superwizor.
Podobne wpisy