X

Altruizm – koan

­– Powiedzcie, pułkowniku Misiura, ale tak szczerze powiedzcie, czy jest szansa? – Kapitan Pliszka, adiutant samego generała, dowódcy z najwyższej pułki, najwyższego z najwyższych, odważył się wystartować wprost do Misiury. Być może właśnie z tego powodu, że był przybocznym samego Ajatollaha, jak zwano złośliwie generał Lepika, dowódcę tyle charyzmatycznego, co wszechwładnego.

Przydomek, z resztą, wynikał z cech charakteru, które przypisywano Lepikowi: fanatyzm, despotyzm, dyrektywność posunięta do granic absurdu, (nawet jak na resort, którym generał zarządzał) oraz nieprzekupność, poniżej kwot uznawanych za absurdalnie wygórowane. Czy słusznie? W żadnym razie. Generał, czym się chlubił w wąskim gronie, do którego należeli jego adiutant, kapitan Pliszka oraz szara eminencja wszelkich służb i formacji, podpułkownik Misiura, uważał się za ucywilizowanego psychopatę.

Co miał na myśli? Twierdził, że kieruje się ogólnie przyjętymi zasadami stosując przemoc i manipulację w ramach, jako takiej, przyzwoitości. Jak generał definiował przyzwoitość? Podawał obrazowe przykłady. Nieprzyzwoicie jest wysłać oddział na pewną śmierć i uprzedzić o tym dowódcę jednostki, przyzwoicie – nie uprzedzić. Rzecz jasna była to idealizacja. W istocie generał był psychopatą nieucywilizowanym, był gotów posunąć się do wszystkiego, zawsze, wobec każdego, jeśli tylko miał w tym jakiś interes, najczęściej własny.

Otaczano Ajatollaha nabożnym szacunkiem. Nie musiano nawet przypominać sobie słynnych degradacji, do których doprowadzał; wymuszanych dymisji z dnia nadzień; wyciszonych afer; wystarczyła niezatapialność generała. Żadna ekipa rządząca nie ważyła się nawet pomyśleć o usunięciu generała Lepika. Owszem zmieniał funkcje oraz instytucje ale sznurki, które zawsze trzymał w ręku, trzymał mocno i to oplecione wokół małego palca.

– Podpułkowniku – sprostował Misiura. – Pytajcie, pytajcie. Jak jest szansa to wam powiem a jak nie ma, to wam nie odpowiem.

– Czy jest szansa takie pytanko strzelić, dajmy na to, czy rzeczywiście tam na górze, na trzynastym piętrze, którego oficjalnie nie ma; albo, sami wiecie gdzie; czy rzeczywiście rządzą nami kosmici, podpułkowniku? Bo widzicie, generał, nie tak dawno, trochę mnie nastraszył a w przeciwieństwie do samego generała, mnie trochę zależy, powiedzmy, na jako takiej emeryturze, małym domku w lesie, łowieniu rybek, sami wiecie. Może nawet na stare lata jakoś się ożenię, czy coś w tym stylu, ale jak sprawa opiera się o kosmitów, to raczej nie warto.

– No i sami widzicie Pliszka, o co wy mnie pytacie? Są, czy nie są kosmici? A jakie to ma znaczenie Pliszka, kiedy my wszyscy, znaczy się wy Pliszka, generał i nawet ja, podpułkownik Misiura, tu obecny, gówno mamy do powiedzenia, kto by tam nie był na górze. Nawet tam nie doskoczymy Misiura. Jakbyś nawet na najwyższy dźwig wlazł i na najdłuższą drabinę, nie doskoczysz. To już nie takie czasy, kiedy się królom łeb użynało jakąś gilotyną. Królowie od tego czasu zmądrzeli, Pliszka. Nic ich nie dosięga, że się tak wyrażę, z dołu.

– No ale my przecież jesteśmy nie tyle u żłobu, co w samym spichrzu, dajmy na to, podpułkowniku, na początku łańcucha logistyki, dajmy na to.

– Wyobraźcie sobie Pliszka, że z góry na mrowisko patrzycie. Jaka dla was jest różnica, czy jedna mrówka idzie z tyłu, czy z przodu albo nawet nie idzie, tylko, że tak powiem, nasłuchuje i rozkazuje? Żadna, Pliszka. O ile mrowisko w ogóle wam do czegoś jest potrzebne, to sobie jest…Ale jak wam przeszkadza, gdyż powiedzmy, chcecie sobie coś postawić albo wybudować, to co robicie Pliszka? No, sami widzicie. Wasz głos się liczy, oddajcie głos, wasza zaszczytna służba, demokracja, prawa człowieka…Pliszka…Dajcie spokój.

– A generał?

– Co generał? – Misiura wzruszył ramionami.

– Czy generał może doskoczyć? – Spytał Pliszka.

– Nikt nie może, Pliszka. Nawet ja, gdyż mrówka, nawet najbardziej kumata, nigdy nie dorówna człowiekowi a człowiek…sami wiecie komu.

– No to po co my, wy, znaczy się generał, i wy pułkowniku, i ja, i cały ten burdel, którym kierujecie… Z grubsza to nie ma sensu, gdyż to pesymistyczne jest, dość. Jaki mają interes, sami wiecie, kto, że się tu z nami bawią w to mrowisko, pułkowniku. Tak tylko pytam, egzystencjalnie, że się tak wyrażę. – Zmartwił się Pliszka.

– Podpułkowniku – ponownie sprostował Misiura. – Wy, to dzisiaj, Pliszka, Heideggerem, Wittgensteinem i Derridą na raz lecicie, Pliszka. No powiem tak, że tak powiem. Taki kosmita, dajmy na to, on ma nas, tak jak las ma mrówki. Tak on nas widzi. Żaden tam demiurg, czy bóg. Po co my jemu, Pliszka, pytacie? A po co mrówce las? Po co wilkowi mrówki? Po co myśliwemu wilk? Oni, wiecie Pliszka, ci o których pytacie, ci z trzynastego piętra, też są różni. Jeden rzuci patyczek w mrowisko żeby zobaczyć co my, mrówki z tym patyczkiem zrobimy i jak szybko, drugi rzuci martwego żuczka, też z ciekawości a jeszcze inny rozjedzie oponą od harwestera albo wytruje całe mrowisko, bo go jedna mrówka ujeb*a.

– No a generał Lepik, i dajmy na to wy, pułkowniku Misiura, jeśli wszystko na ten temat wiecie i macie ogląd, to co wy właściwie…z tymi kosmitami, że tak powiem?

– Podpułkowniku – Misiura znów poprawił. – Altruizm, Pliszka. Nie uwierzycie ale rozchodzi się nam o altruizm. Pilnujemy żeby ci, których imienia a nawet istnienia wypowiadać nie wolno, rzadziej rozjeżdżali oponami nasze mrowiska. Taka jest prawda, Pliszka. Dlatego troszkę jesteśmy jak oni, ci z trzynastego piętra. Miękcy nie daliby rady, Pliszka.

Maciej Bennewicz: Założyciel i pomysłodawca Instytutu Kognitywistyki. Twórca podejścia kognitywnego m.in w mentoringu, tutoringu, coachingu oraz Psychologii Doświadczeń Subiektywnych. Artysta, pisarz, socjolog, wykładowca, terapeuta, superwizor.
Podobne wpisy