X

Rozmowa z el Yo – koan

DZIWNE I NIESŁYCHANE NAUKI MISTRZA EL YO

 – Halo! – W słuchawce odezwał się niski, nieco chrapliwy, lecz dość młody głos.

– Czy to mistrz?

– Nie.

– Przepraszam, nie przedstawiłam się. Z tej strony Soledad Paloma Ortega, zdrobniale mówią do mnie po prostu Soleá. – Dziewczyna przedstawiła się zupełnie bez sensu. – Jestem stażystką Señory Luz del Mar Marayan i to ona dała mi ten telefon, twierdząc, że połączę się z mistrzem el Misterio del Yo, gdyż poniekąd żyje i ma się dobrze. – Soledad brnęła dalej. – Czy to mistrz?

– Nie.

– A to przepraszam…ale czy to numer z końcówką 111?

– Tak.

– A czy rozpoczyna się od 505? – Soledad nie ustępowała.

– Tak. – Przytaknął męski głos.

– Czy w takim razie mogę rozmawiać z mistrzem el Misterio del Yo.

– El Misterio del Yo to przezwisko, nie ma kogoś o takim imieniu lub nazwisku. Sądzisz moja droga, że ktoś mógłby się nazywać el Misterio del Yo – tajemnica jaźni? Przecież to śmieszne i niedorzeczne zarazem. No dobrze, o co chciała pani zapytać doña Soledad? Może potrafię w czymś pani pomóc?

– Czy to pan? – Soledad Ortega odezwała się niemal szeptem w nadziei, że usłyszy potwierdzenie. I powtórzyła: – Czy to pan mi…? – Lecz głoska mi uwięzła jej w gardle i Soledad nie dokończyła. Pamiętała bowiem, że mistrz nie pozwalał tytułować się mistrzem a teraz ponadto zdawał się odżegnywać nawet od swego przydomku el Misterio del Yo.

– Tak, to ja. Ja to ja. – Mężczyzna zaśmiał się. – Ja od urodzenia, ale pracuję nad tym, aby nie utożsamiać się zbytnio z własnym ja. – Znów śmiech.

– Señor, proszę o jedno zdanie. – Odezwała się Ortega, wciąż nieco speszona i w pewnym sensie zawstydzona, a może po prostu wzruszona, a może wciąż niedowierzająca, że rozmawia z nim, z Nim, z mistrzem, z samym el Misterio del Yo, a może sama już nie wiedziała co właściwie odczuwa?

– O jedno zdanie? Ale w jakiej kwestii, w jakiej sprawie, szanowna pani?

– W kwestii…życia, prawdy, objawienia. O boże, nie wiem, przepraszam, nie przemyślam tego, przepraszam. Chciałam po prostu sprawdzić, czy rzeczywiście wielki el Yo, żyje i usłyszeć jego głos. Już sama nie wiem, przepraszam.

– Tak bardzo chcielibyśmy spotkać mistrza a najlepiej proroka a może nawet samego boga lub przynajmniej herosa – odezwał się głos w słuchawce. – A kiedy go spotykamy okazuje się, że to normalny facet lub zwyczajna kobieta i czar pryska. Podobnie rzecz się ma z cudami, przyciąganiem szczęścia i powodzenia, fartem, sukcesem, bogactwem. Gdy się pojawiają w naszym życiu – nie zauważamy ich. Mówimy: To zwykła podróż, żadna tam wyprawa. To normlana podwyżka, żadna tam fortuna. To zwykłe mieszkanie, żadne tam luksusy. To normlany obiad, żadna tam uczta. To codzienna praca, żadna tam pasja. To zwykłe jabłko, żaden tam przysmak. To zwykły nowotwór, żaden tam złośliwy. To stary gruchot, żaden tam samochód. Nie zauważamy wspaniałych dzieci, pięknych poranków, zdrowych rodziców, cudów, uzdrowień, wskazówek, znaków i błogosławieństw.      

Maciej Bennewicz: Założyciel i pomysłodawca Instytutu Kognitywistyki. Twórca podejścia kognitywnego m.in w mentoringu, tutoringu, coachingu oraz Psychologii Doświadczeń Subiektywnych. Artysta, pisarz, socjolog, wykładowca, terapeuta, superwizor.
Podobne wpisy