X

Świadomość iluzji – koan

Dziwne i niesłychane nauki mistrza el Misterio del Yo

– Przypominam sobie jak el Misterio del Yo pewnego razu usiadł przed domem na ławeczce zbitej dosłownie z dwóch nieoheblowanych desek. Była wczesna jesień, tak jak teraz i podobnie trafiło się kilka upalnych, słonecznych dni. El Yo mieszkał wtedy w małym, drewnianym domku na skraju wsi, wyciągnął bose nogi przed siebie i rzekł:

– Wiele rzeczy na tym świecie przebiega według cyklów, jak pory roku albo narodziny i nieuchronna śmierć fizyczna. Wiosną zazwyczaj są burze a zimą śnieżyce, ale jest również wiele sytuacji, które wyłamują się z powtórzonych kadencji.

Luz del Mar Marayan zadumała się wspominając tamtą odległą chwilę.

– Dlaczego ją zapamiętałam, droga Soledad? Otóż ówczesny, w zasadzie podopieczny i ktoś w rodzaju studenta, niby uczeń, niejaki Ariel stwierdził, że to banalna wypowiedź, która nic nie wnosi.

– Dlaczego nazywasz go niby uczniem i kimś w rodzaju podopiecznego? – Zdziwiła się Soledad Ortega, która oficjalnie była podopieczną Luz del Mar.

– Mistrz el Yo nie był typowym mistrzem dlatego nie miał typowych uczniów ponadto uważał, że w jego przypadku zdrada Judasza, trzykrotne zaparcie się Piotra i niewiara Tomasza zdarzały się szybciej, częściej i nie wymagały ofiary z jego życia. – Zaśmiała się del Mar. – Po prostu zdrajca wcześniej czy później musi zdradzić, podający się za przyjaciela zaprzeć się przyjaźni a niedowiarek sprawdzić by potwierdzić swój brak zaufania. El Yo był realistą. Od nikogo nie oczekiwał lojalności ani wierności. Znał naturę ludzką na wylot.

– Czy porównywał się do Jezusa? – spytała Soledad.

– Oczywiście! Porównywał się, przytaczał, cytował i z punktu widzenia zwykłego obserwatora nawet wywyższał! Uważał bowiem, że większość nauk, ofiar, poświęceń znanych proroków i mistrzów była daremna albo chybiona. Co uczyniono z nauk dawnych proroków i wielkich założycieli religijnych? Nawet jeśli mieli przebłyski geniuszu lub ich ulotne myśli mogły prowadzić ludzi do lepszego, spokojnego życia? Powstały korporacje religijne, systemy, ortodoksje, podziały, władza, hierarchia. Noś taką brodę a nie inną, cztery razy obmywaj ręce, kłaniaj się w lewą stronę a nie w prawą, kobieta musi z gromnicą obejść ołtarz siedem razy a mężczyzna musi nosić na głowie specjalną czapkę. Szaliki w kratkę są zabronione a w sobotę należy jeść dżem truskawkowy, ale nigdy wprost ze słoika. Jesteś winny, niegodny, marny, gorszy. Ukorz się, poniż, złóż ofiarę bogu. Sądzisz, że bóg jest karykaturą ludzkich ułomności, że jest jakimś śmiesznym, małym żandarmem, który nakazuje kroić ogórki wzdłuż a nie w szerz i którego można obrazić tekstem frywolnej piosenki? Bóg, który gniewa się z powodu seksualnej podniety Jana Z., który podgląda sąsiadkę Mariolę S.? Marzenie Jana o ssaniu obfitego biustu Marioli osobiście obraża boga, który w tej samej chwili porzuca głodujące dzieci i mordowanych niewinnie w plemiennej wojnie, by z bliska przyjrzeć potwornemu grzechowi lubieżności Jana Z.? El Yo był w gruncie rzeczy pełen podziwu…w jaki sposób tego rodzaju brednie mogły wciąż od nowa trafiać do, skądinąd rozsądnych, racjonalnych ludzi, którzy w innych obszarach wykazywali się przedsiębiorczością, przezornością a niekiedy nawet mądrością.

– I co odpowiedział temu, temu…Arielowi? – Soledad, nieco zarumieniona wróciła do tematu.

Luz del Mal Marayan otworzyła swój notatnik, w którym od lat zapisywała wypowiedzi el Yo i przeczytała na głos odpowiedni fragment.

Odpowiedział:

Arielu, cykle, choć wydają nam się oczywiste, jak zamarzanie i parowanie wody, jak prawa fizyki, jak rzut bumerangiem – również są fikcją, czyli iluzją. My, ludzie, mamy grube szkła w okularach i malutkie uszy, wysuszoną skórę na dłoniach, zatkane nosy i zdrętwiałe języki. Niewiele widzimy, jeszcze mniej słyszymy i czujemy. W porównaniu do zwierząt jesteśmy głusi, ślepi i nieczuli. Opanowaliśmy fizykę i chemię na tyle, by tworzyć proste technologie, ale nie mamy pojęcia o świecie. Cykle to grube iluzje. Nic nie powtarza się dwa razy. Wszystko jest inne. Wszystko jest inne niż myślisz. Ogarniasz tylko skraweczek a masz się za pana i władcę wszelkiego stworzenia. To żałosne. Świadomość, że nasza pozorna świadomość czyni nas panami stworzenia wpychając nas w żałosne iluzje, to pierwszy krok do świadomości.   

Maciej Bennewicz: Założyciel i pomysłodawca Instytutu Kognitywistyki. Twórca podejścia kognitywnego m.in w mentoringu, tutoringu, coachingu oraz Psychologii Doświadczeń Subiektywnych. Artysta, pisarz, socjolog, wykładowca, terapeuta, superwizor.
Podobne wpisy