X

ZUZANNA I GĘBY Z TELEWIZORA – KOAN

Lubię wychodzić późnym wieczorem z psem. – Pomyślała Zuzanna. – Przedmieście wtedy jest zupełnie puste. Małe domki, niektóre skromne, kawałek dalej wypasione wille. Gdzieś z boku, na filigranowej działce wciśnięte spore bloki pazernego developera. W mikroskopijnych ogródkach betonowe grille tak samo zręcznie wpasowane w dwa metry kwadratowe przestrzeni jak cały budynek. Boczne uliczki zatarasowane samochodami.

Fakt, nie powinnam tego robić. Idę i wpatruję się w okna, ale w zasadzie żaden to grzech, gdyż wewnątrz nie ma ludzi. Żadnych sylwetek, żadnych matek przygotowujących późną kolacje ani ojców gestykulujących w czasie ożywionej rozmowy, żadnych kobiet ani mężczyzn, żadnych twarzy, ani tańczących, ani kłócących się par – tylko telewizory. Wielkie, czasem na całą ścianę, niekiedy podświetlane na różowo albo na zielono. Przeogromne, kolorowe płyty. Na ekranach twarze a po chwili gwałtownie migające obrazki reklam i znów twarze. Twarze nadludzkie, potężne, tytaniczne, wylewające się z tafli telewizorów do wnętrz i dalej na uliczkę, którą przechodzę.

I nikogo tam nie ma, nigdzie nikogo. Tylko telewizory. Czasem na kilku z rzędu idzie ten sam program. Poznaję po logo telewizji lub po zamrożonej twarzy, która ścieka z ekranu do wnętrza, ale niczego nie wyraża choć porusza ustami. Może to kwestia oświetlenia studia albo makijażu? – Zastanowiła się Zuzanna. – A może rzeczywiście żyjemy w matrixie, w wielopoziomowej iluzji i mówią do nas roboty, programy, automatyczne algorytmy?

Czasem po przejściu kilometra lub dwóch dochodzę do wniosku, że może powinnam sprawdzić, czy mieszkańcy żyją, zadzwonić do drzwi albo wezwać karetkę. Może popełnili zbiorowe samobójstwo albo doszło do masowego zatrucia? Przecież jest pandemia, to możliwe. Aż wreszcie wyzwala mnie z niepokoju o los ludzi jakiś starszy pan, który, jak ja, wyprowadza pieska przed snem. – Czy wszystko w porządku, tak tu pusto? – Pytam. –

I zazwyczaj dowiaduję się, że wszystko jest w porządku a ludzi nie ma na ulicy, bo film leci w telewizji, albo ważny mecz, albo wiadomości. Niekiedy nie ma starszego pana. Czasem jest pojedynczy pasażer, który idzie szybkim krokiem od pętli autobusowej z ostatniego kursu.

Skąd w takim razie to powracające zdziwienie? Och, to moja fantazja, moja mesjanistyczna potrzeba zbawiania i co gorsza uszczęśliwiania ludzi na siłę. Wiele razy pomyślałam, że chciałabym wejść do tych domów i porozmawiać z ludźmi, może ich obudzić albo nimi potrząsnąć. Ale wtedy sobie myślę, że oszalałam. I sama siebie pytam – co byś im kretynko powiedziała? Że powinni wyłączyć telewizory? I co w zamian? Że żyjesz lepiej od nich? Lepiej? Samotna kobieta w separacji, przed rozwodem, z dwójką dzieci, psem i lichą pensyjką? Lepiej? Zuza, puknij się w głowę! Według wielu – żyjesz gorzej?

A ponadto przecież do ich domów co wieczór, co noc przez telewizor wkradają się dziesiątki ludzi. Większość z nich nieproszona. Nie pytają o zdanie ani o zgodę czy mogą coś powiedzieć na temat dzieci, szkoły, wychowania, pieniędzy, religii, prawa, płci i miliona innych rzeczy. Mówią swoje. Telewizora ani tych, którzy naciskaj guziczki emisji nie obchodzą uczucia ludzi. Owszem obchodzą tyle o ile wywołują oglądalność i klikalność.

Jakim prawem w takim razie ja miałabym cokolwiek mówić do obcych ludzi, tym bardziej jeśli nie potrafiłam się dogadać z własnym mężem i jego szczątkową rodziną w postaci teściowej? – Zuzanna zaśmiał się z siebie samej.

Jak pisał de Mello – ja jestem kretynką, ty jesteś kretynem, wszyscy jesteśmy kretynami. I będzie tak do chwili, w której nie uwolnimy się od opinii ludzi, zwłaszcza tych nachalnych gęb z telewizora. – Znów się zaśmiała. Gombrowicz nie znał potęgi telewizji, ale znał siłę gęby. – Pomyślała.

Maciej Bennewicz: Założyciel i pomysłodawca Instytutu Kognitywistyki. Twórca podejścia kognitywnego m.in w mentoringu, tutoringu, coachingu oraz Psychologii Doświadczeń Subiektywnych. Artysta, pisarz, socjolog, wykładowca, terapeuta, superwizor.
Podobne wpisy