Grażynka, zwana ciocią Grażynką, choć nie była spokrewniona, lecz zaprzyjaźniona, podrzuciła Wojtusia. Musiała coś załatwić na mieście. Wraz z nieoczekiwanie mijającą pandemią, równie nieoczekiwanie jak nieoczekiwany i zaskakujący okazał się rozwód Billa Gatesa, poluzowano obostrzenia, zatem można było coraz więcej spraw załatwiać osobiście. Tak też uczyniła ciocia Grażynka.
Dzieci Zuzanny nie wiedzieć z jakiego powodu nie bardzo lubiły Wojtusia a ten pozbawiony przez ciocię Grażynkę, swoją matkę, telefonu siedział w salonie u Zuzanny sam, nie robiąc nic. Odmówił picia i jedzenia, ale, równie nieoczekiwanie jak zniknięcie pandemii, zluzowanie obostrzeń i rozwód Billa Gatesa – Wojtuś zainteresował się szachami. Owszem, Zuzanna takowe posiadała. Piękne, metalowe, odlewane, ciężkie.
– Zagrajmy – Zaproponował Wojtuś.
– Z chęcią. – Zgodziła się Zuzanna, lecz dla pewności dopytała: – A umiesz grać? To dość wymagająca i skomplikowana gra?
– Oczywiście, z mamą i z tatą gram bardzo często i zawsze wygrywam! – Stwierdził Wojtuś.
Po chwili figury znalazły się na szachownicy i gracze wykonali pierwsze ruchy. Wojtuś uparł się, że zagra białymi, gdyż zawsze z tatusiem gra białymi, więc Zuzanna ustąpiła, bo przecież profesjonalne losowanie kolorów nie miało aż tak wielkiego znaczenia. Pion, kolejny pion do przodu i znowu kolejny. Pierwsze bicie. Biały goniec zbił pionka czarnych, trochę bez sensu, gdyż w ten sposób odsłaniał przedpole, ale Wojtuś to przecież dziecko. Bawmy się, grajmy – pomyślała Zuzanna i wykonała kolejny ruch.
Jakie było jednak jej zdziwienie, gdy Wojtuś wyjechał na środek pola hetmanem (też zupełnie bez sensu) i w kolejnym ruchu, wykonując coś w rodzaju wydłużonego skoku koniem, zagroził jej królowi tryumfalnie krzycząc: „szach i mat! Przegrałaś!” I strącił odlewanego z metalu (chyba z mosiądzu) ciężkiego króla na podłogę kalecząc nowe panele w kolorze rustykalnego, białego dębu.
– Wojtusiu! Ale tak się nie gra. To był niedozwolony ruch. Hetman tak się nie porusza! – Stwierdziła Zuzanna lustrując poczynione przez króla szkody w podłogowym panelu.
– A właśnie, że dozwolony! – Stwierdził Wojtuś z zaciętą, ale pewną siebie minką.
– Niedozwolony Wojtusiu, tak się nie gra w szachy! – Powtórzyła wciąż spokojnym głosem Zuzanna. – Najwyraźniej nie umiesz grać w szachy. Jeśli chcesz to ciebie nauczę. – Zaproponowała.
– A właśnie, że dozwolony! – Raz jeszcze podkreślił swoje zwycięstwo Wojtuś i dodał. – Doskonale umiem grać w szachy! Zawsze wygrywam! Jeszcze nigdy nie przegrałem – dodał Wojtuś i zrzucił resztę metalowych figur na podłogę.
– Acha! – Wyszeptała Zuzanna próbując oszacować straty. I w myślach jednie, dodała, że już wie, dlaczego jej dzieci nie lubią bawić się z Wojtusiem i nawet nie wyszły się z nim przywitać, ale…No cóż ona jest dorosła. Nie będzie przecież za Grażynkę i jej męża wychowywać Wojtusia. A niech sobie rośnie psychopata.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!