Czerwona brzytwa – czerwona róża

Opowieści Kruka Euzebiusza

Czerwona brzytwa – czerwona róża

Z cyklu opowieści kruka Euzebiusza

– Chodzi o tę śmiertelną powagę, o ten przepełniony patosem ton, o wyższościowe uwagi, o demagogię, naciągane argumenty wypowiadane z podniosłością godną lepszej sprawy. Widziałaś jakiegokolwiek polityka, urzędnika, eksperta, dziennikarza, który były pogodny? Nie mówię nawet o radości lub o dobrym humorze lub choćby o żartobliwej iskrze w oku. – Ruth Rory Red Razer wyrzuciła ręce do przodu jakby zamierzała odpłynąć. Odetchnęła głęboko, podciągnęła rękawy sukni i mówiła dalej.

– Nadęte miny, napięte twarze, nabzdyczone policzki, zaciśnięte wargi. Co najwyżej ironia lub kpina. Nawet komicy, stand-uperzy, kabareciarze wypluwają z siebie przede wszystkim jad i złośliwości, skrytą nienawiści i wprost okazywaną pogardę. Są też depresje z uśmiechniętą twarzą. Gdy tylko spadnie talerzyk, gdy na dworze zawyje syrena, gdy ktoś napisze złośliwy komentarz – maska uśmiechu spada z hukiem na podłogę. Pod spodem drży zbolałe dziecko. Nie potrafi wywabić tego bólu tatuażem ani botoksem. Za chwilę uśmiech znowu się przyklei.  

Twarze ludzi zbolałych i sfrustrowanych. Głowy odcięte od tułowia. Głowy odchylone by nie pokazać oczu. Napięte ramiona i plecy. Wystające brzuchy ukryte w szerokich koszulach pod marynarkami. Krzywe uśmieszki, retuszowane zmarszczki, skrywane łysiny, zezowate spojrzenia. Dlatego nakazali nam wszystkim nosić maski. Jakże muszą cierpieć? Porażeni lękiem. Podcięci niepewnością. Zmęczeni nieustanną walką o jakieś udawane, słuszne, lukrowane, powierzchowne frazy, pod którymi kryją się mroczne prawdy, niewygodne fakt, obrazy obłudy.

Dlaczego tak się stało, pytasz? – Ruth Rory znów wzięła głęboki oddech i odpowiedziała na pytanie, którego nikt jej nie zadał. Kruk czarodziej siedział prawie nieruchomo i przysłuchiwał się monologowi wiedźmy wykonując jedynie minimalne ruchy głową jak to kruk. – Co ich pozbawiło radości życia? Co prawda mogą się napić drogiego trunku i złamać – przez siebie wydane – zakazy. Mogą wykorzystać nieletnią dziewczynkę w tajnym burdelu. Ale potem ten lęk straszny uciska, że się wyda, że ktoś jednak nagrał ich sprośne pokwikiwania i puści szefowi a potem sprzeda do gazet. Szantaż to okropna trucizna. Co prawda mogą, gdzieś w rządowej willi, po cichu, jeść kawior łyżką. Ale przecież kawior jest słony. Wcale nie jest smaczny. Chrupiące rybie jajeczka? Obrzydlistwo dla gęby nienawykłej do takich frykasów. Woleliby wiejską kiełbasę i prawdziwy chleb. Woleliby do sąsiada mówić dzień dobry i stroić śmieszne miny do jego dzieci, ale nie mogą. Woleliby normalnie, ale nie mogą. Woleliby zupę z dziećmi w niedzielę, przed telewizorem, ale nie mogą. Muszą. Muszą te miny drętwe stroić, te pompatyczne słowa wypluwać, na twarz nakładać powagę.

Muszą? Są przekonani, że muszą i choć mogliby inaczej – popadli w okrutne tarapaty, gdyż są w niewoli. Co gorsza – nie tylko w kajdanach jakie noszą galernicy, to jeszcze mogliby wytrzymać, lecz sprzedali dusze i nie mogą ich odnaleźć. I choć co rano wytrząsają garnitury i garsonki, sutanny i habity, fraki i smokingi, suknie i płaszcze – nie znajdują duszy. Wtedy ogrania ich rozpacz, ale po chwili przychodzi esemesem ortodoksyjny przekaz, jedynie słuszny komunikat od jakiegoś szefa, prezesa, wodza, biskupa i przez moment czują się lepiej – już wiedzą co mają robić, już wiedzą co mają mówić, już na powrót patetyczny ton może ich uratować, zanim zginą na zawsze, za chwilę, bezpowrotnie.

– A ty? Jak jest z tobą? – Spytał kruk Euzebiusz przyjmując postać ludzką. – Nie jesteś przypadkowo przypadkiem przez przypadek w uśmiechniętej depresji?

– Jestem. – Odpowiedziała bez wahania. – Dlatego wiem co mówię. Od lat ukrywam rozpacz pod maską ironicznej mizantropii, patetycznej filozofki, walecznej feministki, i dlatego wygłaszam takie przydługie komunały na cudzy temat. Zamiast być profesorką na jakimś renomowanym uniwersytecie – zimą rozwożę pizzę na skuterze w tęgi mróz, a latem sprzedaję jagody przy drodze wąchając spaliny. To nic śmiesznego, choć stwarza pozory niezależności.  

– W takim razie zmuszony jestem dać ci radę do czego obliguje mnie moja czarodziejska profesja – rzekł kruk Euzebiusz, Mistrz Przemian. – Droga Ruth Rory Red Razor, czerwona brzytwo, musisz zmienić przydomek. Zamiast określać swoją tożsamość jako red razor – czerwoną brzytwę, zamiast akcentować ostrość, ocenianie, nieprzejednanie, konfrontację, i jakby nie patrzyć, zardzewiałe lub skrwawione ostrze – wzmocnij w sobie delikatność, empatię, wyrozumiałość…

– I co proponujesz? – Spytała?

– Od dziś, mocą nadanej mi mocy…i tak dalej i tak dalej…nadaję ci nowe imię: Red Rose – Czerwona Róża. Ruth Rory Red Rose. I co ty na to?

– Zgoda. – Ruth Rory kiwnęła głową a kruk położył na jej karku dwa ciemnogranatowe skrzydła i głośno zakrakał.

Szeptem powtórzyła:

– Ruth Rory Red Rose. W skrócie Four Ar (4R), to samo Four Ar, ale znaczy co innego.


Zamów najnowszą książkę!

Światło w mroku. Jak pomagać sobie i innym w obliczu lęku i traumy wywołanych wojną?. - Maciej Bennewicz, Anna Prelewicz
Udostępnij:

Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!

Wolna i szczęśliwa. Jak wyzwolić się z toksycznego związku. - Maciej Bennewicz, Anna Prelewicz
Udostępnij:

Maciej Bennewicz

Założyciel i pomysłodawca Instytutu Kognitywistyki. Twórca podejścia kognitywnego m.in w mentoringu, tutoringu, coachingu oraz Psychologii Doświadczeń Subiektywnych. Artysta, pisarz, socjolog, wykładowca, terapeuta, superwizor.