– Najgorsze jest wzbudzanie w pacjentach fałszywej nadziei – stwierdził profesor i odchylił się na fotelu żeby upić łyk wody. Chciał już podsumowywać, gdyż rozmowa z dziennikarką stawała się nieznośnie irytująca. W kółko te same pytania.
– Z jakiego powodu? – dziennikarka przekrzywiła głowę spoglądając w notatki.
– Proszę panią, z tej prostej przyczyny, że pacjent po takim seansie pseudoterapii wraca do domu pełen nadziei a potem energia spada. Rozczarowanie. Po za tym pseudoterapeutów nie obchodzi dalszy los pacjenta. Te wszystkie dyrdymałki o duszy, o reinkarnacji, o powszechnej miłości dają na moment iluzję szczęścia a potem upadek, depresja, rozczarowanie. Codzienność wymaga od nas konkretnej postawy, radzenia sobie z problemami.
– A jak to jest w przypadku profesjonalnej terapii, na przykład takiej jaką pan uprawia?
– Proszę panią reprezentuję nurt, w ramach którego pacjent pracuje z terapeutą nawet trzy, cztery lata dwa razy w tygodniu. Kontakt jest stały, opieka permamentna, rozumienie problemów pacjenta dogłębne. – Naprawdę chciał już kończyć. Poświęcił jej dobrą godzinę. – Konkludujmy proszę. Jak to się mówi: do brzegu, do brzegu, spieszę troszku.
– Panie profesorze, tymczasem są również inne głosy w nurcie współczesnej psychologii. Na przykład James Hillman stwierdza, że dusza jest bazowym obrazem i podstawową metaforą każdej prawdziwej psychologii. Odejście od pojęcia duszy skutkuje nazywaniem wszystkiego co przejawia dusza – patologią. Dodaje również, że dusza, cytuję: „to nieznany czynnik, który przemienia zdarzenia w przeżycia i umożliwia doświadczenie miłości”.
– Proszę panią, co mi tu pani jakiegoś Hillmana cytuje, to nisza jest. Owszem, znam, znam, czytałem i o tym właśnie mówię o ezoterycznych wynurzeniach. O szkodliwych ideologiach, bez naukowego pokrycia, bez badań na reprezentatywnych próbach. – Wstał i zaczął zbierać przedmioty, które rozłożył w czasie rozmowy na stole: pióro, portfel, smartfon, zapalniczkę. – Musimy kończyć. Myślałem, że to poważny wywiad będzie a pani ciągle tylko o ezoteryce, szamanach i hilmanach. Czy wy, dziennikarze naprawdę nie możecie się troszku przygotować. Nic tylko pogoń za sensacją. Przed publikacją bezwzględnie proszę o przesłanie wywiadu do akceptacji.
Dziennikarka wyłączyła dyktafon.
– Oczywiście. – Po chwili, zanim profesor zapiął płaszcz, dodała – Rozumiem, że błędy językowe mam poprawić, czy zostawić jak jest?
– Błędy? Jakie błędy? – Zatrzymał się w pół drogi do drzwi.
– Wynotowałam, żeby nie przeoczyć. Na przykład po polsku nie mówi się: proszę panią, tylko proszę pani; nie mówi się także permamentna tylko permanentna; również takie zwroty jak troszku są niepoprawne; podobnie jak spieszę. Powinno się powiedzieć śpieszę się lub śpieszę się do; ewentualnie troszkę się śpieszę.
________________________________________
NOWOŚĆ!!! SZKOLENIA ON LINE >>>
MIŁOŚ Ć TOKSYCZNA, MIŁOŚC DOJRZAŁA
________________________________________
inne koany
starsze koany
________________________________________
zajrzyj na stronę Instytut Kognitywistyki
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!