z cyklu opowieści kruka Euzebisza
– Jak tam twój klient Klotyldo? Użył wreszcie eliksiru, który utrwala wymarzone samopoczucie? – Spytał kruk czarodziej zwany Euzebiuszem ujrzawszy wiedźmę Klotyldę na dorocznych obchodach święta wiosny.
Na wielki festyn zjeżdżali się niemal wszyscy okoliczni hodowcy ziół, ziela, kwiecia, owoców, bieluniów i wszelkich innych medykamentów oraz naparów, które od zeszłej wiosny skrzętnie zbierali na polach i łąkach. Przez jesień i zimę suszyli, marynowali i wykonywali ekstrakty, by wiosną sprzedać je ku pokrzepieniu ciemnego, głodującego ludu.
– Mówisz o eliksirze utrwalającym samopoczucie, z którego w danej chwili ktoś jest zadowolony? Nic z tego. Klient od wielu tygodni waha się. Za każdym razem, kiedy wydaje mu się, że odczuwa upragniony stan jednocześnie odczuwa również wątpliwości, czy decyzja o jego utrwaleniu nie będzie pochopna. Może za chwilę mogłoby się pojawić się jeszcze lepsze odczucie i potem będzie żałował, że zdecydował się na tamto, ale nie będzie mógł porównać, gdyż już utrwali to wcześniejsze. Dlatego boi się podjąć decyzję, gdyż nie jest pewien czy za chwilę nie będzie się czuł jeszcze lepiej to znaczy szczęśliwiej, pewniej, bogaciej i tak dalej. Tak czy siak trochę zwariował na tym punkcie. Ponoć kilka razy dziennie otwiera i zamyka flakonik raz gotów wypić eliksir, to znów wahając się chowa go do sejfu.
– No to masz go z głowy. – Stwierdził kruk czarodziej.
– Owszem – zgodziła się wiedźma. – Jest jak większość ludzi. Waha się, waha i zawaha się aż do śmierci ciągle niepewny czy już jest wystarczająco bogaty, potężny, wszechwładny, szczęśliwy, czy …coś innego. Miałeś rację Euzebiuszu, gdy sprzedawałeś mi eliksir. Facet jest skończony, ale wcale mi go nie żal. Ma, czego chciał. To, że nie potrafi skorzystać z cudu teraźniejszości, to już inna sprawa. Nie potrafię go do tego zachęcić.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!