W krótkim artykule trudno poruszyć tak wielki i głęboki temat, ale spróbujemy choć trochę przybliżyć zagadnienie.
Dzieci od urodzenia mają wbudowane „detektory” skierowane przede wszystkim na rodziców a zwłaszcza na matki. Czego boi się matka, boi się również dziecko, gdyż wyczuwa jej obawy i lęki zanim ona wypowie choćby słowo. I to jest pierwsza rzecz godna uwagi. Potrzebujemy dzieciom dawać poczucie stabilności i bezpieczeństwa, przekazywać mową, gestem i uczynkiem, że wiemy co robimy. W końcu to my, dorośli, w ich oczach jesteśmy odpowiedzialni za świat, i my, dorośli mamy dawać im bezpieczeństwo w każdej postaci – materialne i – psychologiczne – więc dajmy. Na ile to w naszej mocy i na ile to możliwe – dajmy poczucie bezpieczeństwa.
Jednakże w obecnej sytuacji inaczej należy rozmawiać dziećmi polskimi a inaczej ukraińskim a jeszcze inaczej, z tymi, które przeżyły bombardowania, ostrzał lub były świadkami zranień i zabójstw lub masowych mordów a takie się przecież w tej okropnej wojnie coraz częściej zdarzają.
***
Polskie dzieci znają wojnę tylko z filmów i niestety z gier video, i powiedzmy to bez ogródek, z gier, którym jesteśmy przeciwni, gdyż pokazują wojnę jako swego rodzaju zabawę, sport, rozrywkę. Strzelanki to przecież frajda! Rozrywka bez żadnych, realnych konsekwencji, oprócz oczywiście pewnego uszkodzenia układu nerwowego u graczy. Tymczasem prawdziwa wojna to lęk, strach, rozpacz, utrata domu, ból najbliższych, rozłąka, śmierć. Doświadczenia, których nie da się cofnąć jak w grze. Dlatego trzeba polskim dzieciom powiedzieć prosto i uczciwie, bez epatowania przemocą, ale wprost – czym jest wojna i dlaczego dorośli tak bardzo jej się boją. Że wojna to nie gra, ale skomasowanie tego wszystkiego, czego normalny człowiek boi się, co nienawidzi, co go przeraża. I co najważniejsze warto podkreślić, że choć wojna budzi lęk, to jednak miliony dorosłych Polek i Polaków, Europejczyków i Amerykanów – robią wszystko by osłabić haniebne skutki wojny i aby powstrzymać rosyjskich agresorów. Wobec młodszych dzieci zapewnienie, że się nad nimi czuwa i że dorośli wiedzą co robią – może wystarczyć. I co ważne, jeśli polskie dzieci w żaden sposób się tematem nie interesują i same nie pytają – nie wciskaj im na siłę wojennych tematów, a jeśli śledzisz wydarzenia na Ukrainie to nie rób tego w obecności dziecka.
***
Z dziećmi ukraińskim – nieco inaczej. Tu potrzeba spokojnej, profesjonalnej rozwagi. Użyteczna można być metoda z projekcją, czyli rzutowaniem swoich emocji na neutralny obiekt. Niech rysunek dziecka opowie, niech „w jego imieniu” opowie lalka albo miś – o uczuciach, obawach, przeżyciach, potrzebach. Dziecku jest trudno mówić wprost, za siebie, dlatego potrzebuje filtra, reprezentanta, swego rodzaju alter ego. Niech miś opowie o tym co się wydarzyło. Możesz także spytać co dziecko poradziłby przerażonemu lub smutnemu misiowi lub samemu podpowiedzieć jakąś prostą, mądrą radę. I nie musisz nic więcej robić jak tylko być, okazać prawdziwe zainteresowanie, przytulić, gdy trzeba, podarować smakołyk. Czasem sama obecność wystarcza. Oczywiście ta metoda może być również bardzo pomocna w relacjach z własnymi dziećmi.
***
W przypadku dzieci, które doświadczyły traumy wojennej, były świadkami bombardowań, mordów, uciekały spod obstrzału – potrzebna jest długotrwała, profesjonalna terapia, kontakt z osobami, które na co dzień pracują z dziećmi – zwłaszcza w interwencji kryzysowej. Co może zrobić wujek, ciotka, rodzic, polski opiekun lub nowa, nieznana dziecku, osoba, laik? Śpiewaj. Nuć. Poproś dziecko, żeby cię nauczyło ukraińskiej kołysanki albo ulubionej pieśni. Śpiewaj razem z nim, na ile potrafisz, śpiewaj razem z jego matką lub babką. Śpiew koi rany, tuli do snu, uspokaja.
***
Należy też pamiętać, że z dziećmi nie można „smędzić”, „drążyć tematu”, „wrzucać bumerskich uwag”, perorować, monologować, politykować. One są na to bardzo wyczulone. Trzeba krótko, prawdziwie, spójnie, prosto i zwyczajnie, każdy fałsz natychmiast zostanie rozpoznany i odrzucony. Dla trzy latka trzy minuty uwagi to dosyć, dla pięciolatka pięć, dla siedmiolatka siedem. Ale u nastolatków ta zasada znów się odwraca dla trzynastolatka trzy minuty, dla czternastolatka – cztery a dla szesnastolatka maksimum sześć minut. To nie żart. Tyle jest w stanie wytrzymać dzieciak. Po dłuższym czasie jego uwaga się wyłącza.
***
Pomocna może być także bajka terapeutyczna, jest ich wiele w bibliotekach i w Internecie, za pośrednictwem której dziecko może wraz z dorosłym bezpiecznie przepracować trudne doświadczenia. Baśnie i bajki pozwalają dziecku znaleźć takie elementy w opowieści, które będą pomocne w zrozumieniu własnych emocji i jednocześnie pozwolą zapoznać się z nowymi sposobami radzenia sobie z trudną sytuacją. Zazwyczaj najsilniej oddziałuje na wyobraźnię dziecka identyfikacji z bohaterem, który znajduje rozwiązania trudnej sytuacji. Bajka terapeutyczna, w odróżnieniu od innych form, charakteryzuje się tą niezwykłą mocą, która pozwala dziecku zredukować lęk i przede wszystkim znaleźć wskazówki praktyczne – jak można radzić sobie z traumą?
Niektóre dzieci na skutek urazu wojennego niewiele mówią, zamykają się w sobie, jednakże nie trzeba wiele by udzielić im wsparcia. Przytul, śpiewaj, przeczytaj bajkę.
Anna Jera i Maciej Bennewicz
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!