Z cyklu opowieści kruka Euzebiusza
– No a jak jest z tym czasem, słyszałem w radio, że nie istnieje? – Stwierdził kowal Walenty Kowalski.
– Czas wypływa z magicznego zegara. – Stwierdził czarownik kruk Euzebiusz. – Magiczny zegar zatrzymuje się raz na sto lat i wtedy wsypują się z niego małe kuleczki. Przypominają biedronki, lecz są mniejsze. Setne interwały pracy zegara nie są równymi datami liczonymi kalendarzem juliańskim jak kolejne wieki. Sto lat zegara to rzecz jasna okres umowny.
Kruk rozpostarł skrzydła, zwinął je i kontynuował. – Jednak rzecz nie o zegarze, lecz o kulkach.
– Kto przypadkiem, z wodą lub pożywieniem, połknie srebrno-niebieską kulkę ten staje się uległy i nawet jeśli rozumuje samodzielnie i odebrał jako taką edukację, pozostaje wiecznym głupcem. Z pozoru wolny, jednakże gotowy zaprzedać duszę twórcom konformistycznych komunałów, z których gotują oni zupę życia zbiorowego. Tę głupotę dziedziczą po nim jego dzieci i tylko w niewielkim stopniu – w jakiejś postaci genetycznej, choć ewolucja również wtrąca tu swoje trzy grosze – ale głównie w postaci schematów myślowych, niekiedy zwanych wzorcami. Łykają zatem tę mleczną zupę uproszczeń, stereotypów i rzecz jasna zbiorowych lęków, kolejni jego potomkowie.
Jeśli ktoś łyknie kulkę złoto-białą staje się outsiderem, a niekiedy rewolucjonistą. Nie, nie aparatczykiem z jakieś bolszewickiej albo faszystowskiej partii ani hipisem idącym za modą w tysięcznym tłumie dzieci kwiatów. On się buntuje, burzy ład, szuka nowego, kwestionuje i…najczęściej ginie marnie w przestrzeni społecznej, w pustce niebytu kończąc jako urzędnik. W szarym, nieco wymiętym garniturze, dawny buntownik, który znormalniał i wreszcie się wyszumiał.
Kto łyknął kulkę ciemnozieloną ten staje się oszustem i kłamcą. Kto pomarańczową – ten nie stroni od przemocy. Kto żółtą – ten pomaga innym. Kto fioletową – ten ma skłonność do matematyki, a kto łyknął szarą – ten liczy pieniądze. Kulek i ich kolorów jest nieskończenie wiele.
Ludzie lubią wierzyć, że na ich decyzje wpłynęli ojciec i matka, a czasem układ gwiazd na niebie, numerologiczna siła daty lub anioł, który tego dnia obchodził swoje święto. Lubią wierzyć, że modlitwa zmienia ich życia, a cierpienie ma jakiś większy sens. Niekiedy idą na specjalistyczne szkolenia, w czasie których dowiadują się, że ich klęski to wina pradziadka, który był oszustem, a utracony majątek to echo kradzieży, której dokonali przodkowie, że wrzód żołądka to dawna złość babci, a rywalizacja między bliźniaczym rodzeństwem wynika z owiniętej przy porodzie pępowiny na szyjce bardziej uległego z dwojga.
Kruk zaczął przechadzać się po poddaszu. A kowal milczał podążając wzrokiem to w lewo to w prawo w ślad za krukiem
– Ludzie lubią wierzyć, że to jakiś rząd coś im dał lub zabrał, że to światowy spisek nimi kieruje, że kryzysy i pandemie wywołują goście z jakiegoś Ordo coś tam coś tam. Ci, udający bardziej racjonalnych, wierzą w determinację genetyczną i w zdrowe nawyki, dlatego biegają maratony i kupują drogie buty sportowe. Ludzie lubią wierzyć, że złe rzeczy, które im się przytrafiają to nie ich wina, nie ich odpowiedzialność, że coś z zewnątrz na nich wypływa i determinuje ich życie. Przeszłość, inni, dawne historie, gwiazdy, numery, przeszłe wcielania, Bóg, bogowie.
Może jakieś zioła to odczynią, jakieś czary, modlitwy? Tak sądzą.
I jednocześnie ci sami ludzie są święcie przekonani, że kontrolują swoje życie, że ich dni są racjonalne, a wybory przemyślane!
A tymczasem to kulki. Kolorowe kulki. Kulki, które łykają z wodą i pożywieniem, które raz na sto lat wypadają z wielkiego zegara. – Rzekł kruk i puścił oko do kowala, a kowal Kowalski poruszył się nerwowo, potarł czoło, potarł oko – najpierw lewe a potem prawe, dotknął palcami końca języka jakby chciał sprawdzić czy nie osiadła na nim jakaś kolorowa kulka, obejrzała palce i rzekł po namyśle:
– W jajo mnie robisz, tak, nabijasz się kruku? Żarty sobie robisz z biednego kowala, tak? – Kowal rzucił się w kierunku czarownika, ale ten pod postacią ptaka wzbił się powietrze i odleciał głośno krakając, a potem długo krążył nad głową kowala. Walentemu zaś wydawało się, że krzyczy do niego z góry: kulki, kolorowe kulki.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!