Z cyklu Kot Lucjan i kobieta Cecylia
opowieść TRZYDZIESTA PIERWSZA
Tak jak niespodziewanie pojawił się tak zniknął. Kot Lucjusz pozostawił tylko małą karteczkę z kilkoma niestarannie skreślonymi zdaniami. A może to nie on? Jeśli nie on to kto? – Zastanowiła się Cecylia. Przejrzała wszystkie kąty i szafy, zajrzała po komodę i pod łóżko. Szukała pod balkonem i na klatce schodowej, ale nigdzie ani śladu po kocie.
W końcu po trzykrotnym obszukaniu mieszkania usiadła przy stole i nie bez trudu przeczytała:
Jeśli z tych naszych rozmów miałoby coś zostać, w co jako urodzony sceptyk jednak wątpię, to niechby to była choćby ta jedna rzecz, droga Cecylio. Słowa wpadają i wypadają jak ćmy spod klosza lampy. Owszem ludziska potakują, czytają memy i posty, cytaty i mądre sentencje, ale czy one mają jakiekolwiek znaczenie, czy odmieniają ich życie? Wątpię. Ach, prawda! Ta jedna rzecz, którą chciałem ci na końcu naszej znajomości przekazać. Ludzie są w stanie we wszystko uwierzyć i wszystko sobie wmówić i to, że czarne koty pochodzą od szatana i to nawet, że tyran to przecież w gruncie rzeczy dobry pan, że bycie dobrym człowiekiem to odprawianie religijnego rytuału sprzed setek lat, a złym – odprawianie innego. Ach, prawda, jeszcze coś! Ta jedna rzecz, zatem na końcu naszej znajomości chciałem ci powiedzieć żebyś ufała wyłącznie ludziom, którzy często się uśmiechają. Znasz te wszystkie miny, cyniczne uśmieszki, grymasy udające radość, upozowane spojrzenia. Potrafisz rozróżnić szczery uśmiech od udawanego. I jeszcze jedno, ludzie dobrzy dla zwierząt, na ogół są też dobrzy dla ludzi.
Twój Lucjan.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!