maszyna prawdy

Maszyna prawdy – koan

– Mistrzu, jak działa maszyna prawdy? – Soleá tego dnia przybrała zasadniczy, stanowczy ton. Żeby dodać sobie pewności podparła się pod boki.

– Źli ludzie dają dobrym ludziom skopolaminę, narkotyk po którym zniewoleni gotowi są powiedzieć wszystko bez hamulców ponadto potem nie pamiętają nic, z tego co się wydarzyło. Można ich okraść, wykorzystać, zgwałcić i wyciągnąć wszelkie informacje zadając najprostsze pytania. Po przedawkowaniu czasem majaczą a niekiedy umierają.

 – Tyle razy miałeś mi to wyjaśnić, mistrzu i zawsze mnie zbywasz jakimś żartem. – Soleá żachnęła się najwyraźniej niezadowolona z kolejnej odpowiedzi mistrza.

– Nie żartuję, to prawda. Ludzi się odurza, zniewala, manipuluje się nimi, w taki, czy w inny sposób. Nagminnie postępują w ten sposób czarni czarownicy, wyznawcy ciemnej mocy. W ten sposób chcą ludziom narzucić swoją wolę, własne rytuały, fałszywą wiarę w nieprawdziwe cuda i jak wiesz, mają przewagę na świecie. Wiele osób w wielu krajach, co tam osób…całe tłumy, rzesze, masy oddały swoją wolność czarnym. Wystarczyło trochę grosza i fałszywe obietnice a przede wszystkim lęk.

– Lęk? – Zdziwiła się.

– Owszem, lęk przed odrzuceniem, wykluczaniem ze społeczności, wilczym biletem a przede wszystkim lęk, że nie spełnia się rytuałów, które wykonują wszyscy. W zamkniętych społeczeństwach ludzie najbardziej boją się wykluczenia. A gdy ktoś ma inne poglądy lub szerszą wiedzę, która zagraża czarnym czarownikom, dostaje bieluń, czyli skopolaminę, czyli Oddech diabła jak go zwą. Narkotyk ten może w ciągu kilku sekund odebrać człowiekowi wolną wolę. Kilka kropel, nasączona serwetka, z pozoru niewinna mgiełka perfum i człowiek pada ofiarą agresora nieświadomy niczego.

– Ale my – zirytowała się Soleá, uczennica ostatniej klasy szkoły dla wiedźm – my tak nie postępujemy! My używamy maszyny prawdy! I jak mi mówiono w młodszych klasach, to wolna wola decyduje o wyniku a nie jakiś ohydny narkotyk. Dlaczego mi o tym opowiadasz mistrzu zamiast wreszcie pokazać mi maszynę!

 – Po pierwsze dlatego, żeby cię ostrzec. Oddech diabła nie jest jedynym specyfikiem używanym przez czarnych. Po drugie żebyś porzuciła naiwną wiarę w dobre intencje wszystkich, którzy się do ciebie uśmiechają, a zwłaszcza wobec tych, którzy w kółko powtarzają: Twoje dobro, jesteś dobra, dobro dla ciebie, ach jak dobrze, bądźmy dobrzy, dobro dla nas!

– Mistrzu, czy pokażesz mi wreszcie maszynę, wiem że inne uczennice już ją widziały. Dlaczego mi jej nie chcesz pokazać?! – Soleá podniosła głos. Po jej minie trudno było rozpoznać czy jest bliska płaczu, czy bliska wybuchu złości.

– Nie byłaś gotowa. Ale po zastanowieniu sądzę, że mało kto jest gotów. Nawet spośród starych mistrzów i mistrzyń są osoby nie gotowe. Zatem dobrze – mistrz podrapał się po brodzie. – Musisz zadać pytanie, właściwe pytanie, na które odpowiedź brzmi: tak lub nie.

Soleá zastanowiła się przez chwilę i rzekła:

– Dziś jest pełnia księżyca, czy przy następnej pełni zostanę dopuszczona do egzaminu końcowego na czarownicę pierwszego stopnia?

Po chwili mistrz wyjął z kieszeni obszernego kaftana drewniany walec. Otworzył wieczko i wyspał z niego pięć kości do gry nabijanych mosiężnymi ćwiekami. Rzucił kości na irchę, którą zwykł wycierać okulary i policzył oczka. Po czym rzekł:

– Czternaście. Zdasz.

– I już? Tyle? Zwykłe kości? Znowu ze mnie żartujesz, mistrzu, to już przestało być śmieszne.

– Ani trochę. Maszyna prawdy nie jest jakimś cudownym kompasem albo busolą. Maszynę masz tu – dotknął jej czoła długim, kościstym palcem. – Maszyna jest prosta. Pięć kości. Razem trzydzieści oczek. Wynik parzysty oznacza odpowiedź: tak, nieparzysty: nie. Twoja siła woli decyduje. Ty decydujesz a nie narkotyk lub jakiś mechanizm. Dlatego trzeba do maszyny dojrzeć. Dlatego trzeba być gotowym.

– A co gdyby wpadło na przykład trzynaście? Czy miała bym się temu poddać? Przez trzy lata nauki byłam pilną uczennicę i nagle mam zawierzyć jakiejś trzynastce albo czternaste tylko dlatego, że jest parzysta albo nieparzysta?

– No właśnie – rzekł mistrz. Na tym polega dojrzałość przy korzystaniu z maszyny prawdy. Musisz zdecydować czy akceptujesz wynik. Jeśli wiedza, doświadczenie, intuicja podpowiadają ci inaczej, sama musisz zdecydować. Są tacy, którzy rzucają kośćmi dziesięć razy pod rząd i w końcu nie wiedzą już nic. Maszyna jest tu – znowu dotknął jej czoła – a nie tu. – Tym razem wskazał na kości.   


Zamów najnowszą książkę!

Światło w mroku. Jak pomagać sobie i innym w obliczu lęku i traumy wywołanych wojną?. - Maciej Bennewicz, Anna Prelewicz
Udostępnij:

Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!

Wolna i szczęśliwa. Jak wyzwolić się z toksycznego związku. - Maciej Bennewicz, Anna Prelewicz
Udostępnij:

Maciej Bennewicz

Założyciel i pomysłodawca Instytutu Kognitywistyki. Twórca podejścia kognitywnego m.in w mentoringu, tutoringu, coachingu oraz Psychologii Doświadczeń Subiektywnych. Artysta, pisarz, socjolog, wykładowca, terapeuta, superwizor.