Udaję przed sobą, że jestem zdziwiony, ale zdziwiony nie jestem, raczej przerażony. Nie, nie zajmuję się polityką ani dociekaniami kto ma rację i o co toczy się ta wojna. Co gorsza wiem, że przerażenie przesuwa mnie w niedobre wibracje a politykowanie pomaga ludziom jakoś uporać się z faktem, że kilka godzin jazdy stąd – żołnierze agresywnej armii gwałcą a potem mordują bezbronne kobiety i dziewczynki. Według doniesień dokonywali tych zbrodni na oczach rodziców, matek, ojców i mężów, których potem, ze złamanymi już sercami, także mordowali.
***
W dzieciństwie, w niemożebnie zimnej salce katechetycznej pulchny ksiądz o dziecięcych dłoniach, uczył nas recytowania grzechów na pamięć. „A teraz siedem grzechów głównych!” – Wykrzykiwał ochoczo wybijając rytm przerażająco długą linijką (skąd on brał te długie linijki?) jakby to była zapowiedź największej atrakcji w cyrku. Gdy ktoś z nas zacinał się nad pierwszą w kolejności – pychą lub dalszym – obżarstwem, liniał lądował na jego głowie ze świstem. Głowa to dobry cel, gdyż nie ma na niej śladów po uderzeniu księżowskim berłem. Za dużo włosów, za mało mięsa.
***
Dopiero wiele lat później uświadomiłem sobie, że na liście siedmiu grzechów głównych nie ma najcięższego, najbardziej ludzkiego z ludzkich – nie ma pogardy. Pogarda jest narzędziem wojny równie niebezpiecznym jak rakiety, kule i czołgi. Pogarda odczłowiecza drugą istotę, odbiera jej ludzkie cechy i czyni z niej „gorszy przedmiot”, który już potem można gwałcić, kroić, podpalać i unicestwić, gdy nie jest już potrzebny. Pogarda, czyli uznanie w kimś gorszego. Odebranie cech ludzkich.
***
Zgadzam się z Markiem Rowlandsem autorem książki „Filozof i wilk”, który pisze o swojej niechęci do małpiej, szympansiej natury człowieka, skłonnej to manipulacji, małpiego cwaniactwa i fałszywej lojalności, budowania okazjonalnych sojuszy, byleby obalić przywódcę stada. Selekcja naturalna – prawo do kopulacji ma tylko zwycięzca. Tego, kto wygra poprą samice w stadzie. Małpy gardzą słabszymi. Wolę za Rowlandsem tę wilczość – zawsze wierną, waleczną, bezinteresowną prostotę. I choć wilki to typowi drapieżcy a małpy pozornie pokojowe i głównie roślinożerne – to jednak małpie gry społeczne przypominają do złudzenia te ludzkie.
***
Jak obala władcę młody samiec szympansa? Nie, nie staje z nim do walki wprost. Tworzy koalicję, zjednuje sobie grupę wsparcia, przekupuje niezdecydowanych (najlepszą walutą są banany i mango), układa się z samicami prezentując swoje wdzięki, ale tak, żeby król tego nie zauważył i tworzy małpią propagandę a potem, w kulminacyjnym momencie okazuje pogardę. Wygrywa wzgardą i wcześniej zagwarantowanym wsparciem tłumu młodzików i biernością samic. Rzuca w rywala gównem, robi to tak długo, dopóki tamten nie ulegnie. Najsprytniejsi potrafią nawet zgromadzić spory zapas łajna, wcześniej szykując zasadzkę na króla.
Inaczej wilki. Te potrafią opiekować się słabszymi lub chorymi osobnikami w stadzie. Dzielą się jedzeniem i chronią rannych członków. Szympansy natomiast wyczekują momentu słabości by zaatakować rywala. A potem zdegradowanego traktują z pogardą. Niegdysiejszy król, ojciec większości dzieci w stadzie, staje się ledwo tolerowanym pariasem, czasem umiera odtrącony przez wszystkich. Dla małpy wykluczenie społeczne i pogarda są równoznaczne ze śmiercią.
***
I teraz myślę, jak uchronić siebie od pogardy wobec morderców, wobec ich małpiego sprytu. Jak w sobie wyłączyć ten małpi mózg nienawiści, który czyni mnie uczestnikiem jakiegoś szympansiego wiecu wyborczego, wojennego plebiscytu, w którym wygrywają chytrzy i bezwzględni? Jak włączyć mózg ludzki, który potrafi być empatyczny i współczujący, altruistyczny i miłosierny? Jak to w ogóle możliwe, kiedy nasze ludzkie sprawy zdominował lęk, najgorszy z możliwych doradców? Jakże puste wydają się wezwania do aktów dobrej woli, czystej energii, medytacji pokoju, kontemplacji dobra, mantry miłosierdzia? Jak wierzyć w sprawczość własnych intencji i modlitw, gdy niemal na naszych oczach ludzie w mundurach gwałcą i mordują niewinne istoty? Zło napompowane pogardą dzięki pogardzie się urzeczywistnia.
***
Więc powtarzam coś w rodzaju modlitwy albo mantry lub inwokacji i być może kieruję ją do jakiegoś bóstwa, wszechświata, istoty niematerialnej a może do samego siebie: „Chroń mnie, Wielki i Potężny Duchu, od trzech grzechów najcięższych: pogardy, goryczy i zwątpienia. Z nimi wszystko staje się okrutne i beznadziejne a ja słaby i bezwolny. Bez nich mogę wzbudzić w sobie nadzieję i wiarę w wilczą naturę człowieka i stać się silniejszym, niż byłem wczoraj. ”
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!