A potem się odłączyłem, jak odłącza się lądownik od kapsuły lecącej gdzieś na Marsa albo dalej do gwiazdozbioru Proxima Centauri na jedną z zielonych planet, na której żyją istoty gotowe resocjalizować każdy krwiożerczy gatunek. Jak tego dokonują? Cierpliwością. Przede wszystkim nie wpuszczają obcych do swojej ekosfery, ale natychmiast ich usypiają. A potem przez tysiące lat snu w matrixie, w iluzyjnym niby-świecie uczą ich jak żyć w prawdziwym świecie, w którym nikt nikogo nie zwalcza, w którym panuje powszechna symbioza.
Zaczynają od słowa utopia, które dla gatunku ludzkiego oznacza fantazję o naiwnej równowadze, krainę szczęśliwości, w której panuje iluzyjna harmonia. Istoty z obcych gatunków, na przykład ludzie – muszą najpierw, w uśpieniu zapomnieć o dualizmie, o natarczywej dychotomii, którą tworzyli przez tysiące lat rozwoju i umacniali przez setki lat cywilizacji technicznej: utopia – realizm, grzech – cnota, prawda – fałsz, irytacja – spokój, mężczyzna – kobieta, zwierzę – człowiek, mędrzec – głupiec, pan – poddany. Wtedy dopiero pojawia się miejsce na jedność, pełnię, zrozumienie kompletności, dopiero gdy zapomną o podziałach, o zróżnicowaniu, które ich izoluje a potem antagonizuje i w końcu unieszczęśliwia.
Podstawową kwestią jest zrozumienie, że pestka, jabłko, jabłoń, sad, zielona dolina i planeta są tym samym i jednocześnie różnym. Pestka zawiera wszystkie atomy planety i jednocześnie z pestki mogą wyrosnąć wszystkie sady jabłkowe na świecie i tony owoców, które zrodzą miliardy pestek i wciąż pestka i planeta są tym samym a jednak różnym. Pestka zawiera w sobie potencjał miliona sadów a sad miliardów pestek i wciąż są tym samym a jednak różnym, gdyż drzewo jest inne od pestki a pestka od drzewa, owocu, sadu i planety.
Ale wracając do mnie. Odłączyłem się lecz ominąłem gwiazdozbiór Proxima Centauri i poszybowałem dalej, dzięki kosmicznemu żaglowi, na jedną z niezamieszkałych planet, gdzieś w pasie Oriona. Wtopię się w przestrzeń życia. Będę jadł dojrzałe owoce. Nie będę palił ognia ani karczował dżungli. Okryję się grubymi liśćmi. Przenocuję w ciepłej od gejzerów grocie. Będę celebrował życie wraz z życiem wokół mnie. Gdyż życie nie jest robieniem czegoś ani nawet szukaniem czegoś, ani nawet podróżowaniem, ani odkrywaniem, ani nazywaniem. Życie to celebrowanie chwili, w której informacja trafia na informację i obie się synchronizują, czyli harmonizują, czyli rozumieją i w końcu łączą w jedno.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!