– Fakt. Ludzie umierają – powiedział.
– Istnieje tysiąc magicznych zaklęć, których celem jest przywołanie zmarłego lub kontakt z nim. Najprostszym sposobem jest świeczka. Światło ma pomóc duszy wyjść na zewnątrz, z mroku – stary mistrz potarł brodę.
– Jak okropnie musi być w ciemnym grobie – uczeń dodał zasmucony.
– Ludzie myślą zatem: oświetlmy nieobecnej duszy drogę do nas. Tak bardzo nam brak pewnych osób, niektórych dusz. Tak byśmy chcieli znowu z nimi porozmawiać, dotknąć ich dłoni, doświadczyć uśmiechu.
– To, prawda. Niektórzy gotowi są wiele oddać za możliwość choćby jeszcze jednego spotkania ze zmarłym.
– Przyjmijmy na chwilę, tylko teoretycznie, jako rozważenie natury kosmologicznej, że świat pozagrobowy istnieje, że istnieje jakiś inny wymiar – niebo, raj, dusza świata lub inne miejsce lub stan, w którym przebywają dusze, albo energia, która kiedyś była naszym ojcem, matką, przyjacielem, dzieckiem.
– Mam taką nadzieję – powiedział – to znaczy sądzę, że może to być możliwe.
– Wierzymy ponadto, na podstawie dość mglistych przekazów i doznań mistycznych różnych osobliwych ludzi, że miejsce to, ów raj, jest raczej przyjemne, szczęśliwe, dobre a nawet lepsze niż życie na ziemi. Zgadza się?
– Zgadza – uczeń przytaknął nerwowo czyszcząc okulary.
– Czarna magia natomiast, czyli wszystkie złe energie i ciemne moce wyznają wiarę w zło. Przedstawiciele takich mrocznych mocy wierzą w zło, dlatego też wierzą w piekło, potępienie, grzech, winę, krzywdę, przemoc, agresję. Tym samym wywołują potężny lęk u tych, którzy żyją i tęsknią za zmarłymi. Sieją zło, z którym udają, że walczą. Zło bowiem pochodzi z lęku.
– Rzeczywiście – uczeń poruszył się na krześle.
– Zatem, gdy w lęku, w tęsknocie, w żalu przywołujemy zmarłych nie dość, że zakłócamy ich niebiański spokój, nie dość, że przyzywamy ich stłumionym krzykiem: tęsknie; nie mogę bez ciebie żyć; lękam się śmierci – to jeszcze wzmagamy w sobie zło. Gdyż zło to lęk.
– Rzeczywiście – powtórzył uczeń jakby nie znał lepszego słowa.
– Na tym polega czarna magia – stwierdził mistrz zdmuchując świeczkę. – Pamiętasz Dziady Mickiewicza. W starym dobrym obrządku duchy uwalniano, niech idą do swego raju. Niech nie niepokoją nas, żyjących. Mamy różne zadania, różne światy. Obrządek czarnej magii przyzywa duchy z egoizmu, niepokoi je, nie pozwala im cieszyć się szczęściem rajskich krain. Jaki musi być wtedy tłok na cmentarzach.
– Rzeczywiście nie ma, jak zaparkować – dodał uczeń.
– Nie ludzi, duchów – zaśmiał się mistrz. – Tłok zagubionych duchów, przyzywanych przez tysiące ludzi, duchów niepokojonych, odrywanych, wyrywanych z raju, wzywanych lękiem i poczuciem winy. Z jakiego powodu? Z powodu ludzkich lęków i tęsknoty. Z obawy przed własną śmiercią. Prowokowany czarną magią. Dobrzy ludzie często są naiwni, wykorzystywani przez złych ludzi, przez czarnych magów – znów się zaśmiał dotykając brody.
– I co z tym zrobić, mistrzu? – uczeń wciąż doczyszczał okulary szmatką coraz bardziej nerwowym ruchem.
– Nic, to przecież tylko taka hipoteza, nie ma czarnej magii ani raju, prawda? Świeczki to tylko świeczki. Po prostu zwyczaj, zgadza się?
– Zgadza się – uczeń przytaknął jeszcze bardziej zbity z tropu.
_______________________________________________________________
niebawem spotkanie w KIELCACH, zapraszamy
zapraszamy też wkrótce do WROCŁAWIA na spotkanie autorskie
a także na całodzienny warsztat we WROCŁAWIU – Tao i człowiek współczesny
_______________________________________________________________
wcześniejsze koany
inne koany
zapraszamy do naszej księgarni
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!