Wskrzeszenie

Opowieści Kruka Euzebiusza

Wskrzeszenie

z cyklu opowieści Kruka Euzebisza

– A takie wskrzeszenie, na ten przykład… – rzekł Walenty Kowalski, mistrz kowalski do kruka czarodzieja.

Kruk Euzebiusz zatrzepotał skrzydłami i w tej samej chwili przybrał postać ludzką. Co ciekawe niemal za każdym razem była to nieco inna figura – raz młody brunet o smagłej cerze, innym razem nieco przygarbiony szatyn z brzuszkiem, to znów blondyn przesadnie szczupły z nieproporcjonalnie długimi ramionami. Walenty, choć od pewnego czasu przyjaźnił się czarodziejem, nie przyzwyczaił się do tych przemian, a zwłaszcza różnic fizjonomicznych i konstytucjonalnych w przyjmowanych przez kruka postaciach. Miał nawet kowal Kowalski pewne podejrzenia, choć zaliczał się do osób o raczej ograniczonej wyobraźni, że kruk przemieniał się w ludzi…a raczej upodobniał do osób, które tego dnia wdział – ot siadając na płocie, albo przelatując nad furmanką lub śpiącym w rowie, pijanym listonoszem.

– Wskrzeszenie? – Zdziwił się kruk.

– No…wskrzeszenie umarlaka, mówią, że czarownik i różne takie potrafią ożywiać zmarłych. – Rzekł kowal.

– Ty się kowalu do nekromancji nie mieszaj, nawet nie próbuj. To domena czarnych czarowników i wszelkiego rodzaju niebezpiecznych szamanów. Nie jeden się na tym nieźle przejechał. – Odpowiedział kruk zamierzając ponownie przybrać postać ptasią i odlecieć.

– A taka jedna, taka co się tu kręci, ta Truth Torey, czy jak jej tam, opowiadała, że potrafi z nieboszczykami gadać… – kowal Kowalski upierał się przy swoim.

– Ruth Rory – poprawił kruk – Ruth Rory Red Razer – dodał. – Ruth Rory Red Razer jest młoda i niedoświadczona. Po za tym gadać z duchami to co innego niż wskrzeszać nieboszczyka, gdyż jedna kwestia dotyczy kontaktu z energią, co w sumie nie jest takie trudne, a druga – przeformatowania tych wszystkich nieprzyjemnych procesów fizycznych, które dotyczą białka. Mówimy o zombies kowalu. A który, normalny człowiek, to znaczy w miarę zrównoważony duch chciałby zasuwać po świecie w ciele zombiaka, które, żeby rzecz ująć eufemistycznie, jest nieco zużyte i nadszarpnięte zębem czasu?

– No…gwarantuję ci, że paru chętnych, nawet w naszej okolicy by się znalazło, nie mówiąc o tym, że mam podejrzenie iż kolejnych kilku już znajduje się w wymienionej sytuacji, czyli będąc zombiakami udają żywych. – Stwierdził kowal. – Ktoś ich tu przywołał i ktoś nimi steruje. Mogę wymienić kilka nazwisk.

– W takim razie czy masz kogoś konkretnego na myśli, kogo chciałbyś ożywić? – Zaśmiał się kruk Euzebiusz.

– Pewnie ze sto osób. Tego łobuza ze Starej Wsi co mi za robotę nie zapłacił, teściową co żonę buntowała przeciwko mnie, wikarego co mi rozgrzeszenia nie dał, durnia co mi szkód narobił na łące, urzędniczkę co mi mandat wystawiła w skarbówce… – Kowal wziął oddech żeby kontynuować, kruk jednak nie miał zamiaru poznawać listy potencjalnych zombies, z którymi Kowalski chciałby rozliczyć długi i rzekł:

– I co byś im powiedział? – Spytał Euzebiusz nieco zaciekawiony pomysłami kowala.

– Rozliczyłbym się z nimi co do grosza. – Kowal odparł bez wahania. – Wygarnąłbym co do joty. A potem posłałbym do diabła.

– A więc porachunki, odwet, zemsta, oto twoja motywacja. Mogłem się tego spodziewać. Mam lepszy pomysł – stwierdził kruk i trzepnął kowala z całej siły w głowę otwartą dłonią albo skrzydłem. Kowal na moment stracił świadomość dlatego potem nie pamiętał, czy trafiło go skrzydło, czy może ludzka dłoń.

– Powiesz mi, i to zaraz, kto zombiakami w naszym miasteczku kieruje i to ja go poślę do diabła wraz z jego trzódką, ciebie zaś kowalu raz na zawsze uleczę z potrzeby zemsty, zawiści i zatwardziałości żeby ci już nigdy do głowy nie przyszło obnosić się ze swoimi krzywdami za życia, czy też po śmierci twego winowajcy.

– No i jak zamierzasz mnie uleczyć? – Rzekł kowal Kowalski hardo choć jeszcze nie bardzo rozumiał co się wydarzyło bo i przytomność do niego nie powróciła całkowicie.

– A tak uleczę ciebie zawistniku! – Krzyknął kruk, a właściwe zakrakał przyjmując postać kruczą i z wyciągniętymi pazurami rzucił się w stronę oszołomionego kowala.

– Przemocą? Przemocą? Przemocą? – Powtarzała kowal próbując osłaniać się rękami od kruczych pazurów i ostrego dzioba.

– Przemocą, pewnie, że przemocą – wykrzykiwał kruk uderzają kowala. – Takich zatwardziałych tępaków tylko przemocą. – Tłukł skrzydłami i pazurami uciekającego kowala. – Nekromancja? A masz nekromancję i wskrzeszanie wrogów! Tylko przemocą w takich idiotów. Bo do nich nic innego nie trafia. To od zawsze był błąd tych wszystkich liberałów i mądrali, że do idiotów i tępaków oni z argumentami, a tu trzeba pazurem! A masz!


Zamów najnowszą książkę!

Światło w mroku. Jak pomagać sobie i innym w obliczu lęku i traumy wywołanych wojną?. - Maciej Bennewicz, Anna Prelewicz
Udostępnij:

Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!

Wolna i szczęśliwa. Jak wyzwolić się z toksycznego związku. - Maciej Bennewicz, Anna Prelewicz
Udostępnij:

Maciej Bennewicz

Założyciel i pomysłodawca Instytutu Kognitywistyki. Twórca podejścia kognitywnego m.in w mentoringu, tutoringu, coachingu oraz Psychologii Doświadczeń Subiektywnych. Artysta, pisarz, socjolog, wykładowca, terapeuta, superwizor.