Freak of the nature
Jakoś trzeba by to powyjaśniać w końcu. Uchwycić to i nazwać, te kilka rzeczy najważniejszych w życiu. Nie popaść w banały – pomyślała Zuzanna. – Powinnam robić notatki – pomyślała. Nie, nie chodzi mi o to, żeby zapisać jakąś litanię w rodzaju: dzieci, rodzina no i zdrowie. Raczej chciałabym zapisać te myśli delikatniejsze i tak zwiewne jak pierwsze, letnie motyle. Są myśli jak komary – gryzą bezczelnie, są jak trzmiele, brzęczą nienośnie, ale najważniejsze są te, które zaledwie chwytasz i coś je spłoszy, odepchnie, przestraszy. Te bym chciała zapisać, nazwać. Po co? Żeby zrozumieć. Żeby zrozumieć siebie samą i rzecz jasna życie, to zadziwiające perpetuum mobile, które znika i trwa, odradza się jak wykarczowany bezmyślnie las.
Czego życzysz cioci na imieniny? „No…zdrówka, szczęścia, stu lat no i parę złotych też się pewnie przyda”. Tym jest życie – życzeniem, spełnieniem, intencjami, pragnieniem? Życzeniem rzeczy najprostszych? Banalnym byle czym wygłaszanym bez zastanowienia?
W radio słyszałam, że Riedel, Rysiek Riedel, ten z Dżemu – nie znał zbyt dobrze angielskiego więc sądził, że victory to znaczy wolność i śpiewał tak rzewnie, zachrypniętym, zaćpanym głosem sądząc, że śpiewa o wolności. „Dzisiaj miałem piękny sen/Naprawdę piękny sen/ Wolności moja śniłem że/ Wziąłem z Tobą ślub”. I dalej w refrenie smęcił trochę, choć chyba wierzył w to, czego pragnął: „O Victorio moja Victorio/ Dlaczego mam Cię tylko w snach/ Wolności moja Ty Victorio/ Opanuj w końcu cały świat”.
No cóż, nie było wtedy translatora Google ani Internetu a słownika też pewnie nie miał. Takie czasy, taki klimat, ale być może nigdy, przenigdy nie należy mylić zwycięstwa z wolnością. A może wolność uznawał za zwycięstwo? Albo odwrotnie – sądził, że zwyciężając uzyska wolność. O co walczył? Kto wie?
Być może nigdy nie należy pragnąć zaślubin z czymś co ci się pomyliło, bo ta pomyłka staje się faktem. Chyba Wszechświat nie zna się na żartach i wszystko czego chcemy traktuje literalnie, dokładnie, dosłownie. Chcesz wolności, cokolwiek to znaczy, ale zaślubiasz się ze zwycięstwem, cokolwiek to znaczy…no i…porażka pewna. Jeśli nie wiesz czego chcesz albo gdy wydaje ci się, że wiesz, ale mylisz pojęcia i słowa wtedy dostajesz freak of the nature, hybrydę, bastarda, ni to ni sio. Zamiast marzenia dostajesz kłopot albo bełkot.
Więc czego życzysz cioci na imieniny? „No…zdrówka, szczęścia, stu lat…i…” Nie, nie, nie. Zastanów się chwilkę, czego naprawdę mi życzysz? Co chciałbyś mi powiedzieć szczerze, prawdziwie, wprost?
A czego jak sobie życzę? No właśnie? Czego sobie życzę?
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!