Poszła więc młoda Soledad Ortega do swej ulubionej profesorki Anais Trinidad de Alba, nauczycielki Uroków i klątw; przedmiotu powszechnie uznawanego za trudny lecz niesłychanie, dla przyszłych czarownic i czarowników, pożytecznego w codziennej pracy; i rzekła:
– Nie chcę byś wzięła mnie za jakąś paskudną donosicielkę, señora de Alba, chcę jedynie mieć pewność i stuprocentowe przekonanie co do słuszności własnych wyborów.
Anais Trinidad de Alba zrobiła nieco zdziwioną a następnie srogą, minę, nie znosiła bowiem lizusów, jednakże zanim zdążyła otworzyć usta, młoda Soledad już trajkotała.
– A mianowicie, czcigodna nauczycielko, rozmawiałam wczoraj z señorą Amálią da Costa Fuentes nauczycielką, jak ci wiadomo, Lęków i trwóg. Twierdzi ona, że osobom ludzkim będącym pod wypływem stłumionych i nieuświadamianych lęków, ukrytych w Cieniu, nie sposób pomóc, a jeśli nawet, to jest to praca brudna i ciężka. Przyrównała ją do roboty hydraulika. Stwierdziła ponadto, że w procesie uleczenia, uzdrawiania, czy jakkolwiek go nazwiemy; ów człowiek będąc pod wypływem własnego Cienia, nie powinien być świadomy; gdyż jeśliby tylko ujrzał, co kryje jego Cień, jak stwierdziła doña Amália; smród, syf i zgniliznę; umarłby z przerażenia.
– I jak brzmi pytanie? – Anais de Alba przerwała potok słów uczennicy.
– Czy to jest prawda, brzmi pytanie? – Stwierdziła Soleá, jak zwykle nieco buńczucznie.
– Widzisz, w naszym kraju przeżyliśmy powstania, wojny domowe i rewolucje. Prześladowania etniczne i religijne, wypędzenie Arabów i Żydów. Wszechwładzę okupantów i trybunału Inkwizycji. Byliśmy okupantami i najeźdźcami podbijając pół świata, niszcząc kultury i religie. Poniżano tu kobiety i wszelkich ludzi o odmiennych poglądach i orientacjach. Słowo Hiszpan budziło grozę i nienawiść ale i współczucie a także solidarność. Danina krwi była okropna. Obaliliśmy władzę oligarchów, faszystów i czarnych czarowników. Nadal mamy dziesiątki trudności ale wiele jest osób świadomych. Jedynie dzięki temu, że potrafiliśmy stawić czoła cieniom jako naród, mogliśmy stawić czoła cieniom jako ludzie. Wciąż jednak Katalończyk w małym stopniu utożsamia się z Baskiem a mieszkaniec Galicji z Andaluzyjczykiem. Pomogła nam jednak kultura, tak kultura. Malarze, aktorzy, rzeźbiarze, graficy, architekci, filmowcy, pieśniarze, tancerze, muzycy, po prostu artyści.
– Wybacz, czcigodna Anais ale to nie jest odpowiedź, to lekcja historia w skrócie. – Bezczelna Soledad przerwała wypowiedź nauczycielki.
Jednak Anais de Alba kontynuowała niewzruszona.
– Jedynie dzięki temu, że działamy w ukryciu, jesteśmy skuteczni. Nauczyliśmy się tego przez wieki ciemiężenia. Na naszej ziemi płonęło najwięcej stosów inkwizycji, najcięższe tu były więzienia i najokrutniejsze tortury. Kto próbował się przeciwstawić władzy kleru – ginął. Dlatego staliśmy się ostrożni, mądrzy, wyważeni. Czarni czarownicy nie przestali działać, wciąż mają ogromne wpływy…
– Ale czcigodna nauczycielko…– Soledad znów próbował przerwać lecz i tym razem bezskutecznie.
– Z tego co wiem, zamierzasz wyjechać, panno Soledad, do kraju swojej matki, na północny wschód, a tam ludzie są inni, mniej otwarci, bardziej lękowi, nieufni. Musisz poznać kraj, w którym chcesz działać zanim podejmiesz choćby najprostszą aktywność. Tam ludzie wciąż żyją w poddaństwie. Wierzą, że nad ich głowami od stuleci toczy się rozmowa między panem, wójtem i plebanem i mogą tylko przypadkiem łapać okruchy z pańskiego stołu. Tam Cień jest ogromny, spowija cały kraj i tysiące są uwięzione w kajdanach niewiedzy, nieświadomości, a przede wszystkim nieufności. Tysiące dusz ludzkich. Tam nie możesz pewnego dnia po prostu powiedzieć: chodźcie nauczę was otwartości i radości ale pierwszym krokiem jest tolerancja. Sądzę, że to miała na myśli señora Amália da Costa Fuentes nauczycielka Lęków i trwóg. Jak ty, droga Soledad, w części jest też kobietą północy, szeptuchą.
– Szeptuchą? – Zdziwiła się panna Ortega i po chwili dodała jakby bez związku: – Dlaczego?
– Owszem Amália da Costa Fuentes, jest dziedziczką wschodnich wiedźm, Wschodnią Kobietą Mocy, Mądrą Babką, Zaklinaczką, Wiedzę Mającą. Dlaczego, pytasz? Dlaczego nie możesz pomagać ludziom wprost? Dlaczego nie możesz otwierać – od tak – zatęchłych piwnic z ich Cieniami? Dlatego, że do integracji Cienia potrzebna jest gotowość, dojrzałość, otwartość, ciekawość i tolerancja, których ludzie na północnym wschodzie, w kraju pochodzenia twojej matki, wciąż mają, zbyt mało.
– Dlaczego? – Wyszeptała zaskoczona Soledad.
– Dlatego, że władza czarnych czarowników jest tam wciąż bardzo silna. A wiesz dlaczego nazywamy ich czarnymi?
– Z powodu ubrań? – Zastanowiła się Soledad.
– Nie, moja droga, z powodu Cienia, w którym utrzymują ogromne rzesze ludzi. Z powodu Cienia. – Stwierdziła Anais Trinidad de Alba.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!