– Znaki, no cóż, znaki są jak rozsypane kamienie albo kości. – Zaśmiał się B’Ozon Niepogodny. – Wszak jestem czarodziejem, mistrzem przywołań. W zasadzie moją specjalnością powinno być wróżenie z fusów, z rozsypanych kości albo przynajmniej z kart. – Znów zarechotał, uważnie przyjrzał się dziewczynie i spytał: – A jakie znaki przywiodły ciebie do mnie?
– Czcigodny mistrzu, nazywam się Soledad, zdrobniale Soleá, Soledad Paloma de Ortega. Uczyłam się u wybitnych mistrzyń Amálii da Costa Fuentes, nauczycielki Lęków i trwóg oraz Anais Trinidad de Alba, mistrzyni od Uroków i klątw. Niebawem kończę praktyki u poważanej i powszechnie znanej wiedźmy Señory Luz del Mar Marayan. Wiele im wszystkim zawdzięczam. Poczułam jednak, że brakuje mi energii męskiej.
– Moja droga, señorita de Ortega, spytałem cię o znaki, nie o twoich nauczycieli. Czy chcesz przez to powiedzieć, że nauczyciele byli znakami? – Spytał B’Ozon śmiejąc się radośnie i na dowód swoich czystych intencji a może z powodu głupkowatego nastroju, w który często wpadał, dygnął pokracznie, udając dziewczynkę.
– U señory Luz del Mar nauczyłam się, że ludzie nie rozumieją znaków ani tych, które przychodzą wprost z ich ciał ani tych, które pojawiają się wraz ludźmi ani tych, które przynosi świat – codzienne wiadomości i zdarzenia. A kiedy nieostrożnie powiesz im co widzisz w znakach – nie dość, że zaprzeczą, to jeszcze oskarżą cię w najgorszy sposób o wciskanie kitu i hochsztaplerstwo. Kiedyś z tego powodu płonęły stosy. – Soledad potarła nos ze zdenerwowania. – Zwrócisz uwagę na kaszel, że to proces oczyszczania z jakiegoś rodzaju lęku i dostajesz w odpowiedzi agresję i opór. Zwrócisz uwagę, że głowa zawsze boli o coś, w jakiejś sprawie i dostajesz niedowierzanie. Powiesz o znaczeniu wydarzeń politycznych i ludzie wzruszają ramionami. Dlatego potrzebuję nauczyć się pokory wobec znaków i ludzi a ty jesteś senior Mistrzem Przywołań, dlatego przychodzę do ciebie.
– Owszem, to prawda. – B’Ozon zaprosił Soledad, aby usiadła przy ciepłym piecu. – Nawet ci, którzy podają się za magów i wróżbitów udają, że potrafią czytać w sztucznie spreparowanych znakach jak karty czy wahadełka, kule czy kości, gdyż nie potrafią czytać w znakach, symbolach, symptomach, które mają przed oczami. A tymczasem wszędzie są znaki. Świat do nas mówi, ludzie do nas mówią, rośliny i zwierzęta nieustannie przekazują informacje i przede wszystkim nasze dusze do nas mówią, ale przecież ludzie a nawet czarodzieje nie wierzą w dusze. – Zaśmiał się. – A ludzie, no cóż, uwięzieni w dogmatycznych ramkach, w zaprzeczonych i wypartych emocjach, w ciasnych wymiarach iluzji, w pułapce nazywanej racjonalnością – są ślepi, głusi i nieczuli. Nawet, kiedy jest już za późno na zmianę, gdy zagląda im w oczy śmierć, nie chcą zobaczyć, usłyszeć, dotknąć istotnych dla nich odpowiedzi.
– Sam widzisz czcigodny B’Ozonie, potwierdzasz wszystkie moje obserwacje i obawy, dlatego przychodzę do ciebie po naukę. Jak sobie z tym radzić?
– W takim razie odpowiedz proszę, señorita, co oznaczają twoje wątpliwości? One również są znakami. Jak pewnie wiesz, symptom jednocześnie coś zakrywa i odkrywa. Jest jak za krótka kołderka – naciągnięta na głowę – odkrywa stopy. Wszystko jest informacją. Świat to zmarznięte na kilka chwil – informacje.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!