– Wampir wbrew pozorom nie jest istotą mityczną rodem z horrorów. Nie wysyca też krwi ani szpiku, nie ma ostrych siekaczy, którymi sprawnie nakłuwa tętnicę szyjną. Wampir kradnie prąd jak sąsiad spod ósemki – słuchacze gremialnie parsknęli śmiechem, niektórzy rozglądali się nerwowo, inni unosili głowy i rozdziawiali usta jakby chcieli udowodnić, że nie mają kłów.
Kontynuował uśmiechając się dwuznacznie:
– Wampir to sąsiad, który nocami nielegalnie spuszcza kabelek do piwnicy i aż do świtu oszczędza energię kosztem innych sąsiadów. W gruncie rzeczy kradnie energię. Energię życiową. Ktoś przecież za prąd zużyty w przestrzeni wspólnej musi zapłacić. Wampir wysysa energię. Jak to robi? Nie wiecie? – Znów śmiech przerywany pytaniami, okrzykami z sali: nie wiemy, powiedz nam, skąd mamy wiedzieć?
– Wiecie. Wiecie przecież doskonale, że ludzkie ciała to matematyka, która staje się fizyką, fizyka chemią a chemia biologią. Inaczej mówiąc elektryczność, częstotliwość, fale, wyładowania, impulsy napędzane białkiem, tlenem, hormonami i glukozą. Wampir ssie energię. – Na sali szmer.
– Pobiera prąd. Co prawda o małych częstotliwościach ale jednak jest to prąd. Energia, moi drodzy. Dlatego w obecności wampira słabniecie. Pojawia się drżenie, rozdrażnienie, anhedonia, czyli brak przyjemności. Idziecie do lekarza – anemia. Trafiacie do stomatologa – próchnica. U fryzjera – łupież. – Znów wybuchy śmiechu. – U manicurzystki – kruche paznokcie. W ustach zajazdy, na dziąsłach afty, pod nosem opryszczka – śmiech i tupanie.
– Pewnie jesteście ciekawi co robić? Jak się chronić? Kołki osikowe? Nic z tych rzeczy – buczenie i śmiech.
Kontynuował wyraźnie reagując na atmosferę sali. Synchronizował się z nastrojem widowni, dyrygował emocjami jak mistrz batuty.
– Czosnek? Bzdury. Krzyże, srebrne kule, święcone gwoździe? Niestety nie, są to gadżety z filmów klasy B. Co w takim razie może powstrzymać wampira – spytacie? Może okłady z kwaśnego mleka? – pojedyncze chichoty z sali. – Może spirytus do odkażania? Może szczera modlitwa? – Trzasnęły drzwi do foyer, potem następne i kolejne. Ktoś się poderwał. Ktoś inny szarpnął za klamkę. Jakaś kobieta wydała stłumiony krzyk. Ktoś nerwowo zakasłał. Inny głos krzyknął: Drzwi zablokowane! Jeszcze inny: Otworzyć, natychmiast otworzyć! Większość siedziała jak sparaliżowana.
– Może prośbą albo rytuałem voodoo, świecami z prawdziwego wosku lub solą, może francuskim winem lub szkocką brandy, może łzami dziewicy spróbujecie obezwładnić wampira? – zapadła cisza nie bez powodu nazywana grobową. – Niestety moi drodzy, mnie nie można pokonać – zaśmiał się ale bez ironii, której można się było spodziewać. Był to raczej śmiech poważny, wyrażający zdecydowanie i rodzaj zasłużonej satysfakcji.
– Przyszliście tu dobrowolnie. Z ciekawości. Przecież na szyldzie napisałem prawdę: Energia życiowa. Seans czarnej magii. Noc z wampirem. Skąd zatem to zdziwienie?
________________________________________________
inne koany
________________________________________________
zapraszamy do księgarni
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!