– Co chciałbyś mi powiedzieć o poranku? – lisica wygięła szyję i zatrzepotała rzęsami.
Zdyszany lis rzucił pod jej łapy wielką gęś, którą nie bez trudu przytargał z odległej wioski. Miał zamiar coś odpowiedzieć, ale brakło mu tchu. Łapał wielkie hausty powietrza.
– Świeżutka, tym razem żadnej padliny. Namęczyłeś się, nastarałeś mój ty rudy siłaczu – znów zatrzepotała rzęsami – więc co mi powiesz miłego?

– Kobieto – lis wreszcie wyrównał oddech – nic ci nie powiem miłego. Od gadania to jest borsuk, cholerny mądrala. Ja jako lis robię swoje. Wpisuję się w tryby ewolucji. Zaloty. Kopulacja. Młode. Karmienie. Padlina, a jak się trafi okazja, to nawet gęś. Ledwo ją przytargałem swoją drogą. Taki ciężar mnie spowalnia i byle kundel ze wsi może mnie dopaść.
– Oj, lisku. Trochę więcej romantyzmu. Nie rzuca się kobiecie od tak, pod nogi gęsi, choćby nie wiem jak dużej. Potrzeba odpowiednich słów.
– Ja jako lis powiem ci tylko jedno albo bierzesz tę gęś albo ja spadam razem z gęsią.

Lisica wykonała piruet, poruszyła nerwowo kitą i obróciła się bokiem do lisa na znak rezerwy a może nawet obrazy.
– Jesteś wyjątkowo silną i piękną lisicą – odezwał się łasica z gałęzi dębu wprost nad jej głową – ale zrozum lisa, on ma sforę wiejskich kundli na głowie, ludzi ze wsi, samochody na szosie, myśliwych, wyżły i jeszcze ciebie a potem młode. Nie czas na romantyczne wyznania. Bierz gęś i daj spokój. Zostaw mu pyszny kawałek to pojutrze przyniesie ci następną zdobycz.
– Dlaczego akurat pojutrze? – Lisica zadarła pyszczek wypatrując łasicę wśród liści.
Lis wyciągnął się na trawie obok martwej gęsi i zasnął ze zmęczenia z wywalonym językiem. Uśmiechał się przez sen.

– Gdyż jutro wskażę mu nową zagrodę, tym razem z kurczakami a pojutrze w nocy pójdziemy na polowanko – łasica warknął z satysfakcją.
– I co z tego masz? – lisica potarła pyszczek ciekawie przypatrując się łasicy, który w międzyczasie zszedł na ziemię.
– On dusi kury – łasica wskazał na śpiącego lisa – ja gołębie. On robi rwetes, kury podnoszą larum a ja w tym czasie spokojniutko duszę gołąbki. O kurde! – Łasica skoczył na pień. – Wygadałem się!

– Nic mu nie powiem – lisica spokojnie poruszyła kitą. – Pokażesz mu ten kurnik czy inną zagrodę, ale zadbasz łotrze, żeby było cicho. Pójdziesz pierwszy i jeśli będzie bezpiecznie zawołasz lisa. Zrozumiałeś? I tak przez całe lato, dopóki nie wykarmię młodych. Zrozumiałeś? To dobrze. Zostawię ci tu trochę kostek i chrząstek po gąsce. A jak lisowi coś się stanie, to wiesz co cię czeka?
__________________________
__________________________

Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!
