Z cyklu Kot Ludwig i człowiek Mieczysław
opowieść PIĄTA
– Batiuszka, ojczulek, ksiądz nasz, Aleksander w cerkwi powiedział, że grzech to krzywdzenie Pana Boga z powodu sprzeciwu woli bożej. – Rzekł Mieczysław zamykając książkę do nabożeństwa. I po chwili dodał: – A ja tu czytam w gazecie, że grzech, to krzywdzenie siebie, pisze wielebny mitrat Mirosław z Hajnówki. Więc jak to?
– Grzech, mój drogi Mieczysławie, występuje w religiach monoteistycznych i jest zerwaniem przymierza z Bogiem. – Stwierdził kot Ludwig arbitralnie. – Jak dochodzi do zerwanie tego przymierza? Wystarczy, że splot tkaniny masz niewłaściwy albo kontaktujesz się z innowiercą w sprawach handlowych albo nie wykrwawiłeś cielaka dostatecznie długo albo że w dzień święty przybiłeś obluzowaną deskę i już…zerwałeś przymierze, grzech.
– Bzdury gadasz, gadający kocie – obruszył się Mieczysław. – A miłosierdzie Boże!
– Monoteizm, Mieciu. Jeden Bóg. – Kot przesylabował. – Choć w panteonie macie od groma pomniejszych bogów-herosów, których nazywacie świętymi. Ach, te wasze niekonsekwencje. Jeden Bóg. W dodatku nie zna się na żartach i wymaga posłuszeństwa i całkowitej wierności. Żadnych żartów, żadnego dystansu. Tu wszystko jest śmiertelnie poważne i na serio. – Kot przespacerował się bliżej pieca. – Powaga, a nawet pewne zadęcie jest przydatne, a nawet konieczne, Mieciu, dla wszystkich władców tego świata. Masz w to wierzyć Mietek, że sprawy duchowe są bardzo, bardzo poważne, Mieciu. Władcy świata – Oni też nie mają dystansu do siebie.
– Miłosierdzie, dobro, błogosławieństwo. Spasi i sochrani! Pobłogosław i uratuj! i A ty widać od Złego przychodzisz, że mnie tak przekonujesz. – Mieczysław przeżegnał się trzy razy.
– Mieczysławie, ty mnie o teodycei nie mów, nawet nie próbuj tłumaczyć jak pogodzić istnienie dobrego, miłosiernego Boga z istnieniem zła, bo ja od zła i jego przyczyn jestem specjalistą. – Kot nastroszył się jakby zamierzał zaatakować. – Co dzieje się kilometr stąd za kolczastym drutem? No co? Dlaczego się dzieje? Co działo się na tych ziemiach we wrześniu 1939, a potem latem 1941, a potem wiosną 1944. Ty wiesz i ja wiem. Mord, rzeź, gwałt, wynaturzenie. I ty sobie grzechem oczu nie mydl, Mietek. To byli ludzie, nie święci ani nie bogowie. Ani grzech ich nie powstrzymał ani nie usprawiedliwił, Mieciu. Ludzie za tym stoją. Ludzkie emocje: lęk, zawiść, agresja, upokorzenie, Mieciu.
– I co z tego, że ludzie? – Mieczysław walnął ręką w stół.
– To z tego, że ty Mieczysławie siebie słuchaj, a nie ludzi, to może i wtedy Boga usłyszysz jak do ciebie gada, osobiście. – Odpowiedział kot i poszedł na strych.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!