Jak potraciłam wszystkie swoje przyjaciółki koleżanki i znajome? W dalszej kolejności utraciłam również krewnych dalekich i bliższych nie mówiąc o matce i swoim bracie a także bratowej. Jak tego dokonałam?
Co to znaczy kogoś utracić?
No, po prostu – nie odzywają się do mnie, nie piszą, nie dzwonią uprzednio zamanifestowawszy swoją niechęć. Tracisz kontakt. Ludzie cię omijają. Tworzy się dystans. Próżnia społeczna. Cisza. Lubię tę ciszę. Jest prawdziwa.

Z czasem stałam się dla nich groźna, prawdziwie niebezpieczna i nieprzewidywalna. Jak tego dokonałam?
Kiedyś wpadła mi w oko prosta formuła, która zapadła mi w pamięć: „życzę ci, aby to, czego ty mi życzysz, tobie przydarzyło się podwójnie”. Kiedy pierwszy raz – z głupia frant, pół żartem pół serio, zakończyłam w ten sposób rozmowę z Ulką, moja przyjaciółka zareagowała, ku memu zaskoczeniu – złością. Jak w dziecięcej grze w okręty – trafiony, zatopiony. Okazało się najwyraźniej, że Ulka źle mi życzyła, a potem, gdy się zorientowała w znaczeniu moich słów i własnej reakcji – jeszcze bardziej się rozzłościła. A mam cię!

Moja szefa w pierwszej reakcji stwierdziła: „tak źle mi życzysz?” A potem ugryzła się w język i próbował to obrócić w żart. Ale od tego dnia jestem dla niej trefna, bo się przede mną paskudnie odsłoniła.
Tak oto stwierdzenie: „niech to, czego mi życzysz, tobie przydarzy się w dwójnasób” stało się dla mnie testem. I niemal zawsze zaliczam a moi rozmówcy dekonspirują się i padają jak muchy odurzone klejem.
Bratowa? „No wiesz, jak możesz tak do mnie mówić?!” Brat? „Bezczelna jak zwykle”. Matka? „Niewdzięczne z ciebie dziecko. Zobaczysz jak twoje dzieci dorosną.”

Na razie została mi córka: „Mamo ja też ciebie bardzo, bardzo kocham”. Syn: „Mamo nie gniewaj się na mnie. Postaram się więcej pomagać ci w domu. Kocham Cię”. Bratanek: „Jesteś najnormalniejsza w tej całej, popieprzonej rodzinie. Kocham cię Zuza.”
Test. Najprostszy i brutalnie skuteczny: „Niech to, czego mi życzysz, tobie przydarzy się w dwójnasób.” Czasem dla wzmocnienia efektu zmieniam liczebniki i mówię: „trzykrotnie” albo „pięciokrotnie”.

Zero kalkulacji. Czysty przekaz a ludzie dekonspirują się jak koty patrzące na mysz. Odtąd nie potrzebuję fałszywych zapewnień, pozornych przyjaźni i czczych deklaracji. Wypowiadam swoje życzenia i po chwili wiem na kogo mogę liczyć oraz kto i co rzeczywiście o mnie myśli.

Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!
