21. Zuzanna rozmyśla nad szczęściem
– Pieniądze szczęścia nie dają – westchnęła Zuzanna przeliczając kolejny raz letnie wydatki i sumując je z opłatami.
– Powiedz to biedakowi. – Monika oderwała na chwilę wzrok od tabletu.
– Powiedz to bogatemu, który ma trzy domy, dwa jachty, samolot, zegarek wart samochodu i samochód wart mieszkania i dalej jest nieszczęśliwy – odparła Zuzanna.
– To nie zmienia faktu, że ścibolenie kasy od pensji do pensji dalekie jest od szczęścia. – Monika rzuciła wyzywająco.
– W dzieciństwie obok nas mieszkał taki facet – Beno Sokrates, tak go wszyscy nazywali.
– Od tego filozofa? – Monika spytała zaskoczona zmianą tematu.
– Nie, od takiego Brazylijskiego piłkarza. Beno jak tamten nosił długie włosy i brodę. Wtedy odbywały się słynne mistrzostwa świata, w których grali również Polacy. Ulice pustoszały. Zapamiętałam Beno Sokratesa z powodu jego powiedzonka, które ciągle powtarzał: „Pieniądze szczęścia nie dają, bo nikt nie wie, gdzie szczęście sprzedają”.
– Z tego założenia wynika, że szczęście można gdzieś kupić. – Zastanowiła się Monika.
– Tak też sądził Beno. Tego lata, gdy odbywały się mistrzostw świata, bodajże w Meksyku, znaleziono go martwego między wagonami. Kradł węgiel i nie zauważył, że maszynista przetacza skład z bocznicy na główny tor. Zginął na miejscu.
– Sądzisz, że bocznica to było miejsce, w którym chciał kupić szczęście? – Monika nerwowo potarła nos.
– Nie wiem. W każdym razie ludzie z mojej dzielnicy tak zarabiali na życie, ale czy zarabiali również na szczęście? Chyba na bardzo skromne, takie malutkie szczęściunio: dziesięć deko kawy Select, paczka papierosów i ćwiartka wódki. No może jeszcze lizaki dla dziecka.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!