Cierpliwie tłumaczył:
– Koany to w gruncie rzeczy bajki, przypowieści, opowieści metaforyczne, historie, opowiadania, krótkie dialogi, niekiedy skecze, z których każda osoba, poprzez mechanizm projekcji, bierze sobie co chce i jeśli odbiera je jako trudne a nawet bolesne, to znaczy, że dany temat jest do przepracowania.
– Projekcje? – zdziwił się jeden ze studentów.
– Owszem tak jak na ekran kinowy, tak na opowieści rzucamy swoje marzenia i lęki, obawy i tęsknoty. Na tym polega utożsamienie się z bohaterem lub złość na antybohatera. Tam są tylko literki, wyłącznie słowa, nic nie znaczą, jeśli nie nadasz im znaczenia.
– Ale jeśli są okrutne albo straszne? – Jedna z dziewczyn zrobiła skwaszoną minę.
– Albo zbyt dosadne? – Dodał ktoś z tyłu – jak porównanie dyskusji do zapasów ze świnią w błocie.
– Koan to opowiadanie literackie, nie obrażamy się na Mickiewicza, Miłosza ani Tolkiena. Mrożek, Rowling czy Gombrowicz oczywiście mogą budzić kontrowersje. Niektórzy nawet chcieliby spalić ich dzieła na stosie – z powodu ich siły. Literatura wciąż jest groźna dla zatwardziałych umysłów, dla konserwatywnych postaw, dla autorytarnych osobowości, gdyż stawia niewygodne pytania. Pozostaje tylko żal i smutek, gdy ktoś nie rozumie opowieści lub ją ocenia. Jednakże nie ma w tym nic dziwnego – wiele osób chce mieć prosty obraz świata.
Opowiadanie Mrożka czy koan Chunag tsu mogą boleśnie skonfrontować człowieka z jego poglądami a nawet podważyć jego tożsamość. Dzieje się tak wyłącznie dlatego, że tekst literacki stał się bodźcem. Sam w sobie nic nie znaczy, jest pusty. Napełnia go wyłącznie czytelnik. To czym go napełni, jednocześnie wywołuje reakcję. Tekst literacki jest radarem nie zaś radiem. Odbija energię, lecz w istocie niczego nie nadaje. Jedną z funkcji sztuki jest stawianie niewygodnych pytań, konfrontowanie, prowokowanie. Nie rozumieją tego ci, którzy chcą…– zawiesił głos szukając właściwego słowa – którzy chcą…
– Narzucić jedynie słuszny punkt widzenia? – Podpowiedział student.
– Nie, ci rozumieją doskonale siłę słów, oni nimi manipulują. Nie rozumieją mechanizmu projekcji dzieci, gdyż one nie oddzielają fikcji i fabuły od rzeczywistości. Dlatego współczesny hejter, jeśli nie jest po prostu wynagradzany za wrogie komentarze, jest dzieckiem, które złości się na fikcję, którą uznał za prawdę dlatego, że w istocie była prawdą o nim samym, gdyż poprzez projekcję w fikcji literackiej ujrzał siebie. I to co zobaczył, wcale mu się nie spodobało. Literatura, moi drodzy to często klątwa bazyliszka, który nie może przeglądać się w lustrze, gdyż to co zobaczy, przerazi go na śmierć.
________________________________
________________________________
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!