Otrzepał futro w przedsionku, oczyścił łapy i dopiero po chwili wszedł do części mieszkalnej.
– Już jesteś – żona odwróciła głowę na powitanie i nastroszyła wibryssy. Wystarczył rzut oka, żeby dostrzec poirytowanie męża.
– Jestem, jestem – odpowiedział unikając jej wzroku.
– Co się stało? – spytała zaniepokojona. Nie lubiła takiego nastroju męża. Rozdrażnienie, poczucie zawodu, mieszanina irytacji i rozczarowania.
– Nic się nie stało – fuknął i zajrzał do dzieci, które baraszkowały w przytulnej, bocznej jamie wyściełanej piórami i mchem.
– Przecież widzę – żona podała jedzenie i usiadła naprzeciwko bawiąc się własnym ogonem.
Znali się na wylot. On również doskonale zdawał sobie sprawę co oznacza gest żony. Wyczekiwała.
– Wyobraź sobie – przełknął spory kęs – że mnie, utytułowanego naukowca, cenionego eksperta, naukowca z dorobkiem, znanego w naszym lesie i po zanim…
– Wiem, wiem jakie masz zasługi i osiągniecia, wszyscy to wiedzą – weszła mu w słowo przygryzając koniec ogona.
– Wiem, że wiesz, ale inni nie wiedzą a nawet jeśli to wiedzą nie szanują nauki, tradycji, mojej osoby. Nie chodzi nawet o mnie ani o mojego ego. Zginiemy, jeżeli nasz gatunek nie będzie miał ciągłości. A ciągłość oparta jest na szacunku do tożsamości, do wiedzy, do dialogu.
– Co się stało? Powiesz mi wreszcie?
– Jakiś obcy przeczytał mój artykuł i w komentarzu nazwał mnie śmieciem, zerem, szmatą. Nie dlatego, że w mojej pracy poświęconej społecznej roli dzięcioła pstrokatego uraziłem kogoś, nie dlatego, że nie miałem racji, albo dotknąłem samego dzięcioła lub jego ród, ale dlatego, że się ze mną nie zgadzał w kwestii nazwy. Stwierdził, że prawidłowo nazwa to pstry a nie pstrokaty, jak napisałem. Dzięcioł pstry a nie pstrokaty!
– I dlatego nazwał cię śmieciem? – żona boleśnie ugryzła się w ogon.
– Tak! – mąż uderzył łapą w ścianę aż z sufitu posypały się grudki ziemi.
Żona podbiegła do wyjścia. Krótkim korytarzem dotarła na powierzchnię, wychyliła łebek, wyszła na darninę. Zastrzygła wibryssami. Poruszyła nosem. Obwąchała terytorium i z całych sił w płucach krzyknęła:
– Ten, kto nazwał mego męża śmieciem niech poczuje siłę mojej klątwy! Śmietnik stanie się twoim domem, odpadki twoim pożywieniem, brud oklei twoje ciało, kolec zgnije w twojej łapie! Będzie tak dopóki nie zrozumiesz, że słowa leczą, lecz słowa również kaleczą. Dopóki nie wypowiesz tysiąca leczących słów, bełkot wypełni twoje życie.
________________________________________________________________________
niebawem w KALISZU
BOGACTWO TO STAN UMYSŁU – WARSZTAT
_________________________________________________________________________
COACHING TAO. JAK ŻYĆ W ZGODZIE ZE SOBĄ?
Kompletne szkolenie on line w 7 częściach z ćwiczeniami
________________________________________________________________________
inne koany
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!