Z cyklu Kot Ludwig i człowiek Mieczysław
opowieść DRUGA
– Więc zaprosiła cię na kolację! Na rydze w śmietanie? Z cebulką? – Stwierdził kot, który kazał się tytułować panem kotem, w dodatku panem kotem Ludwigiem. – No cóż wiem, wiem, że to dla was ludzi specjał, pyszności. No ale nie, no tak nie idź. Kamizelka emerycka z wyszarpanymi zamkami i na to za duża marynarka, Mietek, proszę cię. I ta czapka? Wyglądasz jak dziad. I tak się nie patrz z wyrzutem, bo nikt inny ci tego nie powie. Jeszcze wczoraj narzekałeś na samotność, a teraz masz mnie, więc ci mówię, jak jest. Sam się udziadziasz, postarzasz, lumpujesz. To niepotrzebne jest, jesteś jeszcze młody, krzepki. – Kot okrążył Mieczysława. – No, teraz lepiej. Koszulę wyjmij z portek. Niech leci luźno. No, znakomicie. I jeszcze jedno, Mieciu, ten wąs. No proszę cię, ten wąs wieśniacki. Po co ci ten wąs? Na kilometr wyglądasz z tym wąsem jak Janusz spod Ciemięgi. Zgól tego wąsa. Zgól mówię. Zgól, ale już. – Kot Ludwig nie odstępował na krok. – No teraz super, młodzieniaszek. Ile to trwało? Minuta i po wąsie. Mieciu, ty przystojniak jesteś! Że za dużo wody kolońskiej? Nie akurat, nie. Pachnij. Wykąpany jesteś, ogolony, to pachniesz. Kobiety lubią jak faceci pachną zamiast cuchnąć zjełczałą skórą i mokrym bażantem. Mokrym bażantem? No tak mi się powiedziało. – Kot wskoczył na szafę i lustrował Mieczysława z góry. – Nie, Mieciu, nie nalewka w prezencie. Wiem, że to twoja wyśmienita pigwówka ale kwiaty, Mieciu, kwiaty. I co z tego, że pod domem u pani Nidzieli jest od cholery kwiatów? Dla kobiety, takiej jako ona kwiatów nigdy nie za mało. Weź nożyce i utnij kilka dali, dalie za domem masz piękne. Te czerwone utnij.
– Kur***! Kocie zamknij się wreszcie! – Mieczysław wrzasnął i zaświstał nożycami, które wyjął z szuflady. – Dwóch synów wychowałem, żonę pochowałem, wiem co mam robić! Jesteś gorszy od jakiejś wrednej teściowej! Cholerny wybryk natury. Gadający kot!
– Czerwone! Czerwone zetnij! – Krzyknął kot w ślad za Mieczysławem, który skierował się do wyjścia. Zanim drzwi od sieni trzasnęły krzyknął jeszcze, a w zasadzie miauknął ludzkim głosem sadowiąc się przy piecu: – I z nalewką nie przesadź! Do grzybów pasuje jak należy ale żeby wstydu nie było.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!