Niektórzy śpią jeszcze. Taka pora roku, taki mamy klimat. Inni nie obudzą się nigdy. Czy to jest kwestia wykształcenia? Uproszczony obraz świata, skrywane od lat niechęci i krzywdy. Prymitywne wyobrażenie na temat spraw trudnych. My i oni? My dobrzy, oni źli. Może to? Może ludzie są z natury dobrzy a inni z natury źli.
Są przecież tacy, którzy w hospicjach dla dzieci wypruwają sobie żyły, by w znikające żyły na małych rączkach wkłuć ostatni wenflon. Rozplątują cieniutkie zakończenia nerwowe z martwych łez i nawet nie za grosze, ale za własne minuty życia. A inni w tym czasie sprzedają się w telewizjach, w pudrach, na kanapach. Nie, nie jak prostytutki, bo pieniądze za seks wbrew utartym schematom, to szlachetna praca, czasem praca ostatniej szansy, misja litości dla niekochanych impotentów – tamci sprzedają się jak hycle. Łapacze przerażonych zwierząt. Handlarze padliną.
Bo czyż nie padliną są ich słowa i potakiwanie, umizgi wobec władzy, skrywane uśmiechy i fałszywe oburzenie? Słowa mogą być przecież martwe, zgniłe a gesty trupie jak przykurcze istoty nieżywej. Może zatem nie są źli tylko martwi, tak martwi jak żywa przecież mucha w kokonie pająka, która czeka na swój koniec na brzegu pajęczyny- sparaliżowana.
Niektórzy się budzą zaskoczeni, że tak właśnie wygląda ich kraj, tak właśnie zachowuje się ich sąsiad, tak potraktowano ich koleżankę z pracy. Inni wyciągają długie, białe pałki i czerwone puszki z gazem i mówią sobie, taka praca, taki rozkaz. Z czasem to, z czym przez chwilę było im niewygodnie, zracjonalizują, to znaczy wyjaśnią sobie jak byli rozsądni, lojalni i jaką mieli słuszność albo cokolwiek innego…co złagodzi nieprzyjemny absmak.
Ponoć Otto von Bismarck albo Fiodor Dostojewski albo Winston Churchill czy też może był to Józef Stalin a być może nawet sam Cyprian Kamil Norwid – w każdym razie któryś z nich powiedział, a może wszyscy w podobny sposób i każdy z osobna – że wystarczy Polakom dać wolność a sami się zniszczą, bo Polak to typ zawistnego marzyciela, sennego maniaka, krótkowzroczny i pazerny, zacietrzewiony ignorant, skupiony na własnym interesie, ale o duchu poddańczym i uległym.
Nie, nie będą nam w obcych językach jacyś Niemcy czy Rosjanie mówić jacy jesteśmy. To może Słowacki w Kordianie:
Czekajcie! Dwóch żandarmów niebogę porwało,
Zamietli przed cesarzem krwią polane bruki…
Lud częścią się rozchodzi ponury… Orszak koronacyjny powraca do zamku… Lud przerzedzony milczy — muzyka gra — ściemnia się. Lud rzuca się na sukno pokrywające estradę.
To dla nas sukno! dla nas! Rozerwać je w sztuki!…
Ściemnia się coraz bardziej. — Ludzie rozerwali sukno i w czerwone płachty okryci rozchodzą się po ulicach… Przy beczkach z winem, widać jeszcze garstkę pijących… Człowiek, czarnym płaszczem okryty, miesza się między nich i śpiewa
śpiew nieznajomego
Pijcie wino! pijcie wino!
Nie wierzycie, że to cud,
Gdy strumienie wina płyną,
Choć nie sadzi winnic lud.
Pij, drużyno! pij, drużyno!
Chrystus wodę mienił w wino,
Gdy weselny słyszał śpiew,
Gdy wesele było w Kanie…
głośniej
A gdy przyszło zmartwychwstanie,
Chrystus wino mienił w krew…
Jutro błyśnie jutrznia wiary,
Pijcie wino! idźcie spać!
My weźmiemy win puchary,
By je w śklanny sztylet zlać.
Niech ten sztylet silne ramię
W piersi wbije i załamie…
Pijcie wino! idźcie śnić!
Lecz się będzie świt promienić,
Trzeba wino w krew przemienić,
Przemienione wino pić!…
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!