Kot Remigiusz i kobieta Leokadia
***
Tak jak niespodziewanie pojawił się 2 sierpnia tak 31 zniknął. Kot Remigiusz pozostawił tylko małą karteczkę z kilkoma niestarannie skreślonymi zdaniami. A może to nie on? Jeśli nie on to kto? – Zastanowiła się Leokadia. Przejrzała wszystkie kąty i szafy, zajrzała po komodę i pod łóżko. Szukała pod balkonem i na klatce schodowej, ale nigdzie ani śladu po Remigiuszu.
W końcu po trzykrotnym obszukaniu mieszkania usiadła przy stole i nie bez trudu przeczytała:
Jeśli z tych naszych rozmów sierpniowych miałoby coś zostać, w co jako urodzony sceptyk jednak wątpię, to niechby to była choćby ta jedna rzecz, droga Leokadio. Słowa wpadają i wypadają jak ćmy spod klosza lampy. Owszem ludziska potakują, czytają memy i posty, cytaty i mądre sentencje, ale czy one mają jakiekolwiek znaczenie, czy odmieniają ich życie? Wątpię. Ach prawda! Ta jedna rzecz, którą chciałem ci na końcu naszej znajomości przekazać. Ludzie są w stanie we wszystko uwierzyć i wszystko sobie wmówić i to, że czarne koty pochodzą od szatana i to nawet, że tyran to przecież w gruncie rzeczy dobry pan, że bycie dobrym człowiekiem to odprawianie rytuału sprzed setek lat a złym – odprawianie innego. Ach prawda! Ta jedna rzecz, zatem na końcu naszej znajomości chciałem ci powiedzieć żebyś ufała wyłącznie ludziom, którzy często się uśmiechają. Znasz te wszystkie miny, cyniczne uśmieszki, grymasy udające radość, upozowane spojrzenia. Potrafisz rozróżnić szczery uśmiech od udawanego. Ach i jeszcze jedno, ludzie dobrzy dla zwierząt na ogół są też dobrzy dla ludzi.
Twój Remigiusz.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!