X

Matka jest tylko jedna – koan

Prezent dla Agi od P.A.

Matka jest tylko jedna. Jedną mamy matkę. Ojcowie bywają różni, czasem przejściowi, często nieobecni. Ponoć dwójka bliźniaków może mieć dwóch ojców. Jednak z matką jest problem wcale nie mniejszy i choć jest tylko jedna, to przecież Ojciec, Bóg wie gdzie/ Martenowski stawiał piec – jak w starej piosence Olewicza i Hołdysa.

Matka, najczęściej sama, prawie sama lub osamotniona wychowuje swoje maleństwa. Ojciec w pracy jest tak przepracowany, że najczęściej nie ma już sił na nic, choć ona też w pracy i nierzadko więcej zarabia niż on, ale się jemu nie przyznaje, bo mógłby się załamać. Ona robi zakupy, sprząta, nierzadko gotuje, zajmuje się dziećmi, kończy studia zaoczne i pracuje rzecz jasna. On, naturalnie nieobecny, jak pradziadowie, choć na współczesnych wojnach walczy – zdruzgotany felerną wersją Cyberpunka albo przegraną w Fortnite’a lub nieudanym trzecim sezonem czegoś tam na Netflixie. Przeżywa niespójne zakończenie serialu kojąc smutki w kolejnym browarku.

Matka natomiast nie buntuje się, robi swoje, dzierży ster w omdlałych dłoniach. Ma w sobie tę gorycz mater dolorsa, matki boleściwej, wiecznie zmartwionej, dotkliwie zranionej, zbolałej i nieszczęśliwej, opłakującej i depresyjnej. Jakże w duszy jest zmartwiona, / Zasmucona, zachmurzona, /Aż ją poprzeszywał miecz. Śpiewa chór w Stabat Mater dolorosa.

Jedyna, powszechnie akceptowana postać kobiety w naszej kulturze – to matka zbolała, najlepiej z konającym dzieckiem na rękach, w głębokim żalu, tak głębokim, że właściwie staje się nietykalna, bo tak krucha, że każdy dotyk mógłby ją zranić. Co za człowiek, co nie płacze, / Kiedy Matkę tę zobaczy/ W udręczeniu – w takim, o / Kto niezdolny współczuć czule/ Bólom Matki Syna bóle? / Czy ma takie serce kto?

Wpompował jej to nieszczęście do krwioobiegu romantyzm zmieszany z katolicyzmem jak trujący, narkotyczny nektar. Nie pomoże jej fachowa diagnoza, że ten rys masochistyczny zatruwa ją i jej dzieci a potem całe pokolenie, że powtarza te cierpiętnicze rytuały nawykowo, hipnotycznie i w chocholim tańcu błogosławi cierpieniem, choćby nie chciała. Taniec z trupami, rozdzieranie ran, depresja i męczeństwo – to jej nieodłączne atrybuty.

Gdy choć przez chwilę jej córki, buntują się, szukają wolności, radości i happeningu, w tańcu z tricksterem próbują ten cierpiętniczy symbol przemóc, odezwie się tysiąc matek i dziesięć tysięcy ojców wyzywając je od lewackich kurew, od szatańskich pomiotów, elementów animalnych, tęczowej zarazy. Zrób mnie zbitym, poranionym, / Uwięzionym, przepojonym/ Krzyżem Syna, Syna krwią – śpiewa chór a wraz z nim tysiące matek bolesnych. Gdyż na tym polega cierpiętnicze brzemię – na umartwieniu, umniejszeniu, depresji.

Trzeba mieć ogromną siłę, aby stać się matką radosną, matką szczęśliwą, mater beatus, beatus matrem suam i błogosławić swoje otoczenie szczęściem, spontanicznością, radością. Trzeba najpierw jednak przemóc tego potwora rozpaczy i umartwienia, który jak nowotwór toczy matczyne serca.     

Maciej Bennewicz: Założyciel i pomysłodawca Instytutu Kognitywistyki. Twórca podejścia kognitywnego m.in w mentoringu, tutoringu, coachingu oraz Psychologii Doświadczeń Subiektywnych. Artysta, pisarz, socjolog, wykładowca, terapeuta, superwizor.
Podobne wpisy