– Ludzie w tyle bzdurnych rzeczy wierzą. Wydawać by się mogło, że teraz, kiedy w Internecie można sprawdzić wszystko – budowę skrzyni biegów traktora z ubiegłego wieku i nieznany szczegół z życia Napoleona, przepis na kremówki i sposób na zaimpregnowanie butów, można też dociec prawdy, ustalić fakty…a tym czasem klapa. Nikt niczego nie wie na pewno, mało kto w co wierzy a ci którzy wiedzieli swoje i tak swoje wiedzą, to znaczy potwierdzają w sieci własne przekonana. Czy to znaczy doprawdy, że niczego nie można się nauczyć? Że jesteśmy tacy nieelastyczni? Niereformowalni?
– Powiedziałbym raczej, że krytycyzm wobec cudzych opinii (a zadaje się, że o krytycyzm ci chodzi, o jakiś trzeźwy osąd), nie wynika z braku wiedzy ani nie pojawia się na skutek dostępu do niej, ale jest skutkiem czegoś zupełnie innego. Na przykład ojcowie-założyciele Stanów Zjednoczonych, twórcy konstytucji, byli właścicielami niewolników, eksterminowali pierwsze narody Ameryki a polska szlachta wiwatująca z okazji uchwalenia konstytucji 3 maja, utrzymywała chłopów w niewoli pańszczyźnianej a potem w większości przyklasnęła rozbiorom.
– W takim razie z czego wynika to ogłupienie, zamieszanie, ten rodzaj zadziwiającej naiwności pomieszanej z uporem? Wyjaśnij, jeśli to rozumiesz?
– Chodzi o bezpieczeństwo. Bezpiecznie jest wierzyć w to, w co się zawsze wierzyło a przede wszystkim bezpiecznie jest wierzyć we własną racjonalność, choć jest tylko pustym nawykiem. Potrzebujemy iluzji bezpieczeństwa. Dlatego sprytnie ją ukrywamy upierając się przy swoim. Nawet wtedy, gdy pojawiają się pierwsze symptomy klęski.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!