– Czcigodny Balbusie Balnabo, powiedz, jak żyć bez poczucia winy? – spytał Gencjana Majusz Jojasty.
(Być może w istocie pytający nazywał się Gajusz Mariusz Rogaty zaś pytany Barbus Barnaba, lecz najprawdopodobniej w przekazie ustnym ostatni bard pamiętający tę pouczającą historię nieco się jąkał, trochę seplenił, ponadto do woli i z fantazją zmieniał wątki.)
– Bez windy? – dopytał Balbus czy też Barbus, gdyż był już leciwym, nieco przygłuchym filozofem na usługach magistratu. Zasłużony dla miasta. Wielokrotnie nagradzany za wkład w myśl epileptyczną i manikurejską. Kontynuator balwierza Epileptyka Ósmego i manikiurzystki Marioli z Moniek. Pewnie dlatego wciąż jeszcze piastował urzędową posadę gminnego filozofa, odpowiadacza na trudne pytania.
– Bez winy. – Powtórzył Gencjana.
– Bez wina? – uśmiechnął się Balbus. – Bez wina nie da się żyć, nie opowiadaj głupot Gencjano.
– Bez winy. Mam na myśli winę, drogi Balbusie Balnabo – powtórzył Gencjana.
– Winyl? – zdziwił się Balbus.
I tak trwała jeszcze chwilę ta rozmowa pojawiły się i wiry, i windowsy, i łiskacze, i sikacze – najprzeróżniejsze słowa brzmiące niesłychanie podobnie dla znakomitego Balbusa Balnaby. Dopiero pod dłużej chwili Gencjana wpadł na pomysł, żeby słowo, o które pytał – zapisać i tak uczynił.
Balbus Balnaba przetarł okulary, spojrzał, raz jeszcze przetarł i po namyśle powiedział:
– Żyję już dziewięćdziesiąt pięć lat, ale nie znam tego słowa. Pierwszy raz je widzę. Co znaczy drogi Gencjano Majuszu?
______________________
_____________________
zapraszamy na nasze szkolenia i warsztaty
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!