Jacuś nieźle był już wstawiony. Wychylił kolejnego drinka i przez moment sprawiał wrażenie zaskoczonego. Twarz mu zastygła i spodziewano się, że raczej zwali się pod stół, jak to z Jacusiem bywało, niż że kolejny raz tego wieczoru ożywi się. Tym razem jednak nie były to góralskie dowcipy.
– Co ty wiesz o lęku? Nic nie wiesz gościu. Zanim zmieniłem specjalizację robiłem w psychiatrii. Tak, tak u czubków – wskazał placem na głowę. – I widzisz gościu, kiedyś pracowałem w szpitalu, w psychiatryku. W poniedziałki przyjmowaliśmy pacjentów na oddział. Nerwice, depresje, choroby dwubiegunowe, lekkie wariactwo – Jacuś znowu wychylił, lecz cały czas siedział wyprostowany a przecież był to ósmy albo dziewiąty drink. – Wtorki były najgorsze. Połowa przyjętych wypisywała się na żądanie, choć szpital należał do ekskluzywnych a na miejsce czekało się miesiącami. Dlaczego się wypisywali? A no dlatego, gościu, że przez cały wieczór a niekiedy również w nocy, byli karmieni najgorszymi lękami swoich starszych współpacjentów.
Taka próba ognia i wody. Napierdalanka. Kto przetrwał tę noc strasznych opowieści o objawach ubocznych leków, toksycznych lekarzach i możliwych powikłaniach, o depresji która zmienia się w schizofrenię, ten zostawał. Dlaczego starsi pacjenci robili to młodziakom? Nie wiesz? Jeśli ktoś boi się bardziej od ciebie, ty boisz się mniej. Karmisz się jego lękiem – wtedy twój maleje.
I widzisz gościu, odkąd zmieniłem specjalizację, w naiwności swojej, żeby mniej się bać, muszę pić. Moi pacjenci już się nie boją, więc ani ja ich nie muszę straszyć ani oni mnie. Taka jest anatomopatologia a ja jestem patomorfolog, miło mi – wyciągnął rękę do nieznajomego i zwalił się pod stół.
_________________________________________________
DISCOVERY COACHING – PODRÓŻ DO SIEBIE
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!