– Nie, w świętego Mikołaja nie wierzę, gdyż już dawno przekonałem się, że rózgi, które nosił – strugał mój ojciec a w ten dziwaczny strój przebierał się wujek. Nie, nie bałem się gróźb i połajanek Mikołaja. Byłem dzieciakiem hardym i krnąbrnym. Owszem próbowano mnie utemperować, ale wszelkie próby kończyły się totalnym buntem i zawieszeniem się systemu. Nawet nauczyciele, ci nieświadomi emisariusze machiny do tępienia indywidualności w niepokornych dzieciach, poddawali się wobec nieposłuszeństwa bachora, którego przecież nie sposób utemperować. Wiesz, kiedy system się zawiesza? – Westchnął, zamieszał herbatę i po chwili sam odpowiedział. – Mówią, że lis, który wpadnie w potrzask jest gotów odgryźć sobie łapę, byleby tylko wydostać się na wolność. Byłem takim lisem.
– I nadal nim jesteś? – Spytała.
– Nie, teraz już nie. Nie dlatego, że wypadły mi zęby – zaśmiał się pokazując całkiem ładny, równy, bielutki zgryz jak na swój wiek – ale dlatego, że nie mam już powodu do walki, do aż takiej desperacji. Mam więcej wolności i wierzę w inne rzeczy. Rózgi świętego Mikołaja nie robią już na mnie wrażenia. Od dawna jestem pełnoletni. Teraz jestem raczej kocurem na dachu, przy kominie. – Zaśmiał się i potarł siwiejący zarost.
– W co wierzysz w takim razie? – Znów spytała nieco zakłopotana wyznaniem o rózgach.
– Wierzę w Pierwszą Dyrektywę. – Zaśmiał się radośnie.
– To jakieś unijne rozporządzenie? – Spytała.
– W pewnym sensie tak, to rozporządzenie obowiązuje Gwiezdną Flotę w serialu Star Trek. Zakazuje członkom floty podejmowania wszelkich kontaktów z obcymi cywilizacjami, aby nie zakłócać ich naturalnego rozwoju. Pierwsza Dyrektywa dotyczy w szczególności cywilizacji, które znajdują się poniżej pewnego progu rozwoju technologicznego, naukowego i kulturalnego. Tym progiem jest między innymi zdolność do poszanowania wszelkiego życia jako bezcennego daru. Jeśli ktoś szanuje życie w jego różnorodnych przejawach jest godny aby dostąpić kontaktu. Ponadto wierzę, że prawo każdego czującego gatunku do życia zgodnie z jego ewolucją kulturową – jest święte.
– Nawet jeśli ten gatunek zmierzałby do samounicestwienia wcześniej wytępiwszy inne gatunki? – Skrzywiła się.
– Nikt nie powinien się bawić w Boga, nawet wujek przebrany za Mikołaja. – Znów śmiech, ale jakby bardziej smutny a może szyderczy. – Dlatego kosmici spokojnie przyglądają się jak my tutaj mordujemy się w naszej zapalczywości i głupocie, rozdając dzieciom na święta szkodliwe słodycze, gry przemocowe i oczywiście…rózgi.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!