– Nie mogę znaleźć spokoju ani równowagi, czcigodny mistrzu – rzekł wędrowny mnich, który przemierzał pobliskie pasmo gór w drodze do przełęczy. – Mam za sobą wiele lat praktyki duchowej. Wyruszyłem w podróż trzy miesiące temu.
– Dokąd i po co zmierzasz, czcigodny gościu? – Spytał mistrz Kan lu.
– Potrzebowałem samotności by jeszcze lepiej przyglądać się sobie. Moje zaangażowanie we wszystko co robiłem w klasztorze i po zanim, wstyd się przyznać mistrzu, wypaliło mnie. Okazało się przesadne, nadludzkie a nawet nieludzkie wobec siebie samego. Poczułem się wypalony i zmęczony, napięty i niewspółmiernie odpowiedzialny w stosunku do zadań, które wykonywałem. Niemal we wszystko wkładałem maksimum energii, zwłaszcza w relacje z ludźmi. I choć idę przez góry trzynasty tydzień, wciąż nie potrafię troszczyć się o siebie.
– Co byłoby oznaką troski? – Spytał Kan lu.
– Odpuszczenie sobie, a w efekcie spokój i równowaga – odpowiedział mnich.
– Cóż znaczy odpuścić sobie? – Kan lu zadał kolejne pytanie.
– Ach – zaśmiał się smutno wędrowny mnich. – Wyobrażam to sobie trochę tak, jak chrześcijańskie odpuszczenie grzechów. Rodzaj uwolnienia. Zdjęcie ciężaru winy.
– Kto może w chrześcijaństwie odpuszczać grzechy? – Kan lu znów spytał.
– Z tego co wiem tylko Bóg a w jego imieniu kapłan. – Odpowiedział mnich i po chwili dodał: – dzieje się tak pod warunkiem, że ktoś szczerze wyzna swoje winy i obieca poprawę.
– Wyznałeś żal i rodzaj winy, czcigodny mnichu. W takim razie jako kapłan znaczącej rangi, mając podobnie jak chrześcijanie kontakt z sacrum, choć może nieco inaczej rozumianym, odpuszczam ci – rzekł Kan lu i po chwili dodał – pomogło? Widzę z twojej miny, że raczej nie pomogło. W takim razie musisz chyba wędrować dalej w samotności użalając się nad sobą aż jakiś Bóg zlituje się nad tobą. Kapłan nie pomógł.
Ale o co chodzi? (skrócona interpretacja tego koanu) na „81 Tajemnic” (kliknij w obrazek)
Więcej o książce „81 Tajemnic” „ (kliknij w obrazek)
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!