– Miałam sen, że Ziemia, która jest przecież gigantycznym statkiem kosmicznym odrzuciła nas, ludzi jako niepotrzebny balast. Niektórzy, w tym ja i moja rodzina, złożyliśmy się na projekt mniejszej, sztucznej Ziemi, czegoś w rodzaju arki Noego. W między czasie życie na planecie stało się bardzo ciężkie. Dosłownie apokalipsa. Pożary, wojny, susze, wybuchy wulkanów, powodzie – słowem Ziemia zrzucała obciążenie.
I pewnego dnia, z jakiejś zaginionej bazy, która przypominała starą elektrownię, wystartowaliśmy w przestrzeń kosmiczną na kulistej mikro Ziemi z morzami, lasami, miasteczkami, siecią dróg i sztucznym słońcem. Wszystko się udało, lecz już następnego dnia po starcie zaczęły się pierwsze konflikty.
Zanim minęliśmy księżyc wyodrębniły się miasta-państwa, które zamknęły przed sobą bramy. Następnie utworzono odrębne waluty, cła i w końcu armie. Podjęto pertraktacje, lecz konflikty się nasilały. Ceny, zwłaszcza na wodę, bardzo wrosły więc w naszym miasteczku przestaliśmy się myć. Wszyscy okropnie cuchnęli jednak, najbogatsi, dystrybutorzy wody, opływali w luksusy. Wybuchły zamieszki.
– I co było dalej?
– Wróciliśmy na Ziemię.
_________________________________
_________________________________
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!