– W czasie ucieczki przed przemocą często nie ma dokąd uciec – powiedziała.
– To nie prawda. Nie zgadzam się. Skąd wiesz, że nie przyciągasz przemocy? – siostra przeczesała włosy palcami. Obie kobiety były do siebie bardzo podobne i nawet mniej wnikliwy obserwator od razu mógł dostrzec więzy krwi w ich fizjonomii, gestach, uśmiechach, w sposobie poruszania się.
– Czuję, że zaraz zrobisz mi wykład z wiktymologii, Agnieszko. Nie chcę rozmawiać w taki sposób.
– Z wiktymologii? – Agnieszka wydęła policzki jakby zamierzała wydmuchnąć gumę do żucia.
– Tak, wykład z wiktymologii, z nauki o ofierze. To stek bzdur wymyślony najpewniej przez seksistowskich, patriarchalnych samców o tym, że kobiety same sobie są winne. Autorytarna ksenofobia. Powiem ci, kto jest za to odpowiedzialny. Otóż winne jest wychowywanie całych pokoleń chłopców i dziewczynek w przeświadczeniu, że kobiecość jest taka delikatne i uległa a męskość po prostu stanowcza i niekiedy, zaledwie pobudliwa. Winne są nasze uległe matki i babki. Winna jest cała kultura zachodu z męskim, patriarchalnym bogiem, na którego powołują się kolejni faceci, twierdząc, że rodzina jest najważniejsza. A co to znaczy rodzina? Rodzina to uzależniona od pana i władcy kobieta, która nie ma, dokąd uciec przed jego przemocą.
– Ale przecież to prawda. Dziewczynki są delikatniejsze i bardziej empatyczne a chłopcy częściej rywalizują, łatwiej też okazują agresję. Stałaś się jakąś feministką, czy co? Autorytarni samce? Co to za język?
– Powtarzanie stereotypów, droga siostro, do niczego nas nie doprowadzi w tej rozmowie. Dopóki jasno sobie nie powiemy – ty, ja, nasi znajomi, dopóki nie przekażemy tego naszym dzieciom, że…
– Że? – Agnieszka znowu przegarnęła włosy.
– Przemoc nie jest częścią ludzkiej natury, nie jest też przypisana mężczyznom, nie jest jakąś falą uderzeniową testosteronu, ale wpajaną nam przez pokolenia opowieścią.
– Sądzisz, że jak zmienisz tę opowieść, to przemocy w rodzinie zniknie?
– Tak, tak sądzę, Agnieszko.
– No to muszę cię rozczarować. Nigdy ci o tym nie mówiłam. Jak wiesz nie zwykłam się skarżyć. Mój mąż, wykształcony człowiek, z tytułem naukowym, zdaje się, że nawet go lubisz, jest zdaniem ludzi taki łagodny i miły, od lat zachowuje się wobec mnie agresywnie. Stosuje przemoc fizyczną, jak to zgrabnie ujęłaś. Nie jest to kwestia jakiejś kulturowej opowieści, tylko jego parszywego charakteru. Jest po prostu skończonym chamem i tyle – Agnieszka schowała twarz w dłoniach i rozpłakała się.
_____________________________________________________________________
COACHING TAO. JAK ŻYĆ W ZGODZIE ZE SOBĄ?
Kompletne szkolenie on line w 7 częściach z ćwiczeniami
________________________________________________________________________
inne koany
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!