– Słabo mnie słyszysz? Sąsiedzi krzyczą, bo jest weekend. Ich krzyki słychać na całe osiedle, jest upalne lato. Okna na oścież otwarte. – Odwrócił twarz od monitora i przymknął drzwi balkonowe. – Krzyczą, drą się, wrzeszczą, z radości, z pijanej radości. Odreagowują. – Pomyślał. – Z każdym kwadransem radość ich jest coraz bardziej pijana i coraz entuzjastyczniej radosna. W końcu całkowite wyluzowanie. Wyjrzał. Mężczyźni oddawali mocz z balkonu wprost na ulicę. Kobiety, piszcząc, to wbiegały to wybiegały z pokoju na balkon, z balkonu do pokoju. Krzyczały głośniej od mężczyzn. Jedna zerwała stanik, teraz druga. Wyrzuciła stanik za barierkę. Zawisł na gałęzi drzewa.
– No już jestem – powiedział do ekranu. – Dzięki, że zaczekałaś. Moja terapeutka powiedziała mi dzisiaj, że nie potrafię się wyluzować i że mógłbym od czasu do czasu wybrać się choćby na grilla, na jakieś piwko. Jestem za bardzo skontrolowany. Co o tym sądzisz?
– Wciąż słyszę te krzyki. Chciałbyś do nich dołączyć i się wyluzować? – Spytała.
– Nigdy w życiu, to nie moje klimaty.
– No więc sam widzisz.
– Co takiego widzę?
– Że twoja terapeutka doradza ci jakieś bzdury. Odkąd się znamy jesteś introwertykiem, odludkiem, najlepiej odpoczywasz sam, z książką albo z tymi swoimi serialami z lat 90. Co w tym złego?
– Chyba nic? – Zastanowił się patrząc jak dziewczyna wymiotuje niebezpiecznie wychylona za barierkę.
– To po co do niej chodzisz? – Znów spytała.
– Do kogo?
– Nie udawaj, do terapeutki.
– Bo jestem samotny? – Powiedział po dłuższym zastanowieniu a raczej spytał. Sam siebie? Jej?
– Przecież lubisz być sam, nie udawaj. Kochasz ten swój porządek i spokój. Nie lubisz być wyluzowany, wolisz być przygotowany i uporządkowany. Po co do niej chodzisz?
– Powinienem być z kimś, no wiesz, związek, rodzina, odpowiedzialność, te rzeczy. Żyję jak duże dziecko.
– Nie cytuj mi tej swojej cholernej terapeutki, tylko odpowiedz po co do niej chodzisz?
Nowe, bardziej entuzjastyczne krzyki oderwały go od ekranu. Sąsiad pił duszkiem z ogromnej, kilkulitrowej butli wina. Strumień rozbryzgiwał się na jego twarzy. Wokół klaskali inni biesiadnicy wykrzykując imię pijącego: Rysiek albo Krzysiek, albo Wiesiek, albo jakiś inny …siek.
Gdy wrócił połączenie było już zerwane i nie mógł nawiązać go ponownie, choć spróbował tylko raz. Zamknął okno balkonowe. Włączył wentylator i otworzył ulubiony tomik wierszy Eliota. Przeczytał szeptem fragment:
My próżni ludzie
My wypchani ludzie
Podpieramy się wzajem
Niestety w głowach słoma
Kiedy do siebie szepczemy
Ciche i bez znaczenia
Są nasze wyschłe głosy
Jak wiatr dmący przez osty
Jak szczurze łapki na rozbitym szkle
W naszej suchej piwnicy
Kształty bez formy, cienie bez koloru
Zastygła siła i gesty bez ruchu.
____________________________
____________________________
zapraszamy na nasze letnie szkolenia
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!