tamaryszek - prezent

koan dla Arizony i Kolorado od PA

Tamaryszek – Prezent – koan dla Arizony i Kolorado od PA

Na skraju pustyni zakwitł tamaryszek. Drobne kwiaty obsypały mur, który oddzielał oazę od piasku. Jusuf jeszcze nigdy nie opuścił swego miasta. Tu się urodził i tu wychował. Różowy łan kwiatów piął się ku górze. Jusuf, czepiając się gałęzi, lawirując między kwiatami, wspiął się na mur. Do miasta zbliżała się karawana. Jedna z tych większych. Dobre kilkadziesiąt wielbłądów i jeźdźcy na koniach.

Jusuf nigdy, nigdzie nie był po za placem targowym w centrum miasta. Oczywiście znał wszystkie uliczki, wszystkie domy, każdy namiot, niemal każdy liść i trzcinę w sadzawkach. Doskonale znał trzy studnie a najdalsza wyprawa jaką odbył wiodła do rzeki, za miastem. Na rzece kończyła się pustynia, tak mówili starsi. A gdzie się zaczynała? Skąd przybywały karawany? Z dalekich miast, usłyszał kiedyś. Za pustynią jest wielkie morze, tak wielkie jak pustynia a za morzem wielki świat, większy niż pustynia. Kupcy opowiadali przy ogniu najrozmaitsze historie, tak niesamowite, że Jusuf odkąd podrósł, nie wierzył w ani jedno ich słowo. Matka często powtarzała, że kupcy lubią zmyślać. Świat nie może być większy, niż pustynia a woda rozleglejsza niż piasek.

Na drugim brzegu rzeki widniały monumentalne skały. Za skałami też były skały. Gdzie zaczynały się kamienne szczyty? Starsi mówili, że to pasmo górskie. Pasmo – zastanawiał się Jusuf? Czym jest pasmo, dokąd sięga, czy do samego nieba? Nie znał nikogo kto przeprawił się przez rzekę i wspiął na wysokie skały. Być może góry, doskonale widoczne z muru, wiodły do samego nieba? Po zastanowieniu jednak i ten pomysł Jusuf odrzucił. Nikt, nigdy nie poszedł do nieba drogą przez góry a jeśli nawet poszedł, to nie wrócił.  

Karawana była już blisko. Głośna trąba dawała sygnał do zamknięcia bram. Trzy bramy strzegły dostępu do oazy od strony pustyni i tylko jedna od strony rzeki.

Zanim do miasta wjedzie karawana najpierw musi zatrzymać się przed murami. Strażnicy przeszukują juki, sakwy i worki a każdy wojownik musi złożyć broń do czarnej skrzyni. Skrzynie umieszcza się w zbrojowni przy pałacu namiestnika. W oazie wszelka przemoc jest surowo karana. Nawet dzieci, którym przyjdzie do głowy stłuc dzban dla żartu, dostają baty. Trzech, może czterech strażników zbliżyło się do przewodnika karawany. Nagle, zdarzyło się coś dziwnego, coś o czym Jusuf będzie pamiętał przez całe życie.

Najpierw rozległ się huk i jeden ze strażników upadł na piasek a potem drugi. Jeździec wysoko trzymał szablę, którą poderżnął strażnikowi gardło. Po chwili rozległ się kolejny huk i trzeci strażnik, biegnący w kierunku bramy, upadł. Żółty piasek wokół niego stał się czarny. Kilku ludzi w czerni podbiegło do bramy chowając się pod tarczami, gdyż z murów padły pierwsze strzały miejskich łuczników. Rozległ się kolejny huk, tym razem głośniejszy.

– Brama wschodnia zagrożona! Brama zagrożona! Obrońcy do bramy! – Usłyszał głos swego ojca a chwilę później krzyk matki.    

– Jusuf, Jusuf wracaj! Natychmiast wracaj! Jusuf gdzie jesteś u licha, chłopaku!

Po chwili stał przed domem.

– To jest twój stryj Ibrahim. Ty i twój brat Karim popłyniecie ze stryjem rzeką.

– Kiedy matko? Dokąd? Po co ? – Pytał zaskoczony Jusuf.

– Żadnych pytań. Teraz, natychmiast. Idziesz ze stryjem! – Rzekła matka tonem nie znającym sprzeciwu i wcisnęła chłopcu worek na drogę. – ­Jedź! Opiekuj się bratem. We wszystkim słuchaj stryja!

– Ale matko, tam jest świat, tam jest nie wiadomo co? Tam jest morze większe od pustyni i świat większy od oazy! Matko! – Powtarzał Jusuf albo też myślał, że wciąż krzyczy do matki. Starał się uczepić jej sukni a potem gałęzi tamaryszku ale stryj, silny i nieubłagany, ciągnął go w stronę rzeki.

Gdy spojrzał na swoje miasto po raz ostatni, zanim łódź skręciła za skały, nad wieżą pałacu namiestnika unosił się czarny dym.


Zamów najnowszą książkę!

Światło w mroku. Jak pomagać sobie i innym w obliczu lęku i traumy wywołanych wojną?. - Maciej Bennewicz, Anna Prelewicz
Udostępnij:

Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!

Wolna i szczęśliwa. Jak wyzwolić się z toksycznego związku. - Maciej Bennewicz, Anna Prelewicz
Udostępnij:

Maciej Bennewicz

Założyciel i pomysłodawca Instytutu Kognitywistyki. Twórca podejścia kognitywnego m.in w mentoringu, tutoringu, coachingu oraz Psychologii Doświadczeń Subiektywnych. Artysta, pisarz, socjolog, wykładowca, terapeuta, superwizor.