– Tatuaże? Ach tatuaże, tak modne teraz. – Matka Anna Ann shi klasnęła w dłonie uradowana. – Jeśli blizny są śladem wyleczenia, tam przecież wygoiła się rana, to tatuaż jest raną niegojącą się. Nie tylko dlatego, że z farby poprzez skórę do krwi sączy się trucizna w każdej chwili życia, lecz dlatego, że ktoś w bólu jaki sobie zadał, każąc wygrawerować na skórze znak, utrwalił ten ból.
Ach, powiecie, że te wszystkie niewinne różyczki lub imiona ukochanych, symbole siły lub znaki bogactwa są przecież zaledwie dziecięcą zabawą, kaprysem, modą.
Otóż, to tylko pozór. Chcemy utrwalać i potwierdzać swój ból tatuując ciało by zmniejszyć ból psychiczny. Kontrolując fizyczny ból, skazując się nań świadomie, zapisując, w zasadzie nieusuwalny, znak na swojej skórze, na moment uwalniamy się od cierpienia duszy. Ale czyż można wyleczyć ząb obcinając sobie włosy, czy można poprawić sobie wzrok przekłuwając uszy, czy można dotrzeć do celu oglądając mapy w atlasie? Czy uleczymy się z poczucia krzywdy wycinając drzewo? Czy uwolni nas od winy zbudowanie muru?
Nadal nie rozumiecie, moje drogie, moi drodzy? Ludzie chcą uczynić coś naprawdę, na serio, coś nieodwracalnego, chcą mieć pewność, że ich życie ma sens, że ich ból nie poszedł na marne. Temu służy tatuaż. Jest nieusuwalnym znakiem cierpienia, zamiast dobrej blizny, która oznacza wygojenie, wyleczenie, uzdrowienie. Tatuaż, i kryjąca się pod nim rana, nigdy się nie goją, i taki jest ich okrutny cel.
Ale o co chodzi? (skrócona interpretacja tego koanu) na „81 Tajemnic” (kliknij w obrazek)
Zamów „81 Tajemnic” w przedsprzedaży (kliknij w obrazek)
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!