X

Ukryty skarb – koan – prezent

Koan urodzinowy od Iwony dla Marcina

– Jest wiele historii o skarbie, którego nie rozpoznajemy – powiedział dziadek.

– O skarbie? – Zdziwiła się. – W dodatku, którego nie rozpoznajemy?

– Coelho pisał o pasterzu, który wyruszył w podróż życia, podróżował po północy Afryki, przebył pustynię by dowiedzieć się, że w Hiszpanii, pod drzewem, pod którym wypasał owce zakopany był skarb. Jest też historia o żydowskim krawcu, Jakubie Rosenbaumie, który przez kilka nocy miał sen o skarbie zakopanym w ziemi, pod mostem Karola w Pradze. Udał się do rabina po radę, a rzecz działa się na krakowskim Kazimierzu na ulicy Wąskiej 2, tam mieszkał krawiec a rabin niedaleko, na ulicy Józefa, opodal synagogi. Rabin polecił Jakubowi, aby ten udał się do Pragi w ślad za snem. Krawiec rabina posłuchał, do Pragi pojechał, lecz pod mostem zdybał go żandarm. Widząc podejrzanego Żyda, który kręci się pod filarami zagroził mu aresztem i dokładnie wypytał. Dowiedziawszy się czego krawiec szuka – wyśmiał go. Toż ja od kilku nocy śnię, że pod podłogą, w kuchni, w małym mieszkaniu jest zakopany ogromny skarb – powiedział. – Śni mi się nawet dokładny adres, ulica Wąska numer 2 w Krakowie, i myślisz, że mam zamiar kupować drogi bilet, jechać do Krakowa i zrywać podłogę w obcym mieszkaniu, durny Żydzie?

– I oczywiście pod podłogą był skarb? – Skwitowała wnuczka.

– Owszem – dziadek przytaknął. – Tak mówi legenda. Jest tych historii bez liku. Pewien kloszard, brudny i zapchlony, od dobrych dziesięciu lat siedział w jednym miejscu, w tunelu metra nowojorskiego, przy samych schodach. Pewnego dnia, jak zwykle zagadnął jakiegoś nieznajomego o kilka drobnych. Człowiek nie miał drobnych a w każdym razie nic nie wrzucił do puszki z drobniakami. Jednak zainteresował się drewnianą, malowaną skrzynką, na której siedział żebrak. Była już nieco sfatygowana, ale wyglądała na zabytkową. Przechodzień zaproponował jej odkupienie za całkiem sporą sumę, która pewnie wystarczyłaby na kilka butelek wódki i coś do jedzenia. Ku zaskoczeniu nieznajomego żebrak nie zgodził na sprzedaż, twierdząc, że siedzi na skrzynce od lat i nie zamierza się jej pozbyć. Jest mu w tym miejscu wygodnie a skrzynia – to jego dom. Nocą, gdy nieznajomy już dawno odszedł, żebrak znów pomyślał o skrzyni. Zrobiło się dżdżysto i chłodno. Pożałował swojej decyzji. Mógłby teraz popijać burbona, jeść porządną, ciepłą zupę a może nawet opatulać się jakimś pledem z lumpeksu za pieniądze ze sprzedaży kilku pomalowanych desek. Kopnął swój żebraczy tron, wtedy wieko odskoczyło, kloszard zajrzał do środka. Wówczas dostrzegł, że w środku są złote monety, ułożone równiutko, rulonami złote dziesięcio – i dwudziestodolarówki, prawdziwy skarb. Od lat siedział na złocie cierpiąc zimno, biedę i głód.

– No i jaki morał z tego, dziadku?

– Morałów i point jest wiele, podobnie jak opowieści o skarbach. Jest też historia całkiem realna. W 2002 roku ówczesny 19-letni pracownik zakładu oczyszczania miasta Michael Carroll wygrał prawie 10 milionów funtów na loterii. Wcześniej chłopak ledwo sobie radził, więc gdy tak gigantyczna suma znalazła się na jego koncie, zaczął życie gwiazdy rocka, jak sam siebie określił. Narkotyki, alkohol, drogie samochody, dziesiątki kobiet, imprezy, złota biżuteria. W końcu stracił wszystko i popadł w gigantyczne długi, zanim się zorientował, że nic już nie ma na koncie. Wszyscy krewni i przyjaciele, którym rozdawał ogromne sumy, zapomnieli o nim. Na placu przed domem zgromadził dziesiątki luksusowych aut, które rozbił po pijanemu, i których nie naprawiał. Zdewastowana willa kupiona za ponad 800 tysięcy funtów została sprzedana za ledwie 100 tysięcy. W ciągu trzech lat od wygranej stracił wszystko. Michael wylądował na ulicy, bez środków do życia, bez pracy, bez rodziny i dopiero około trzydziestki wyszedł na prostą. Przeprowadził się do Szkocji i zaczął pracę w fabryce ciastek.

– No więc jaki morał z tego?

­ – Wiesz, często czytam biografie. Lubię historie dotyczące wyjątkowych ludzi. I morał z tego jest taki, że szukamy po omacku a nawet, gdy trafia nam się skarb – nie doceniamy go albo nie potrafimy go spożytkować. Bywają ludzie niesłychanie utalentowani jak Francis Ford Coppola, Michael Jackosn, Toni Braxton, Mike Tyson, Georg Foreman, Willie Nelson, Kim Basinger, Melanie Griffith, Nicolas Cage, Johny Deep czy MC Hammer i setki podobnych, którzy roztrwonili nie tylko majątki, ale swoje talenty. Nie to jest jednak najważniejsze. Czasem naszym skarbem jest ukochana osoba, miłość, relacja, ktoś na kogo możesz zawsze liczyć i tego też nie doceniamy.

– Dlaczego? Co w takim razie robić, żeby nie zgubić siebie?

– Sądzę, moja ukochana wnuczko, że trzeba wciąż wracać do siebie a to znaczy każdego dnia pytać siebie samego, co naprawdę jest dla mnie ważne, co się liczy? Nie – co jest ważne dla innych ludzi; nie – co ludzie powiedzą; nie – jak złe lub dobre było dzieciństwo; nie – czego chcą ode mnie albo czego chcieli dawniej; nie – blichtr i błyskotki; nie – łańcuszek pochlebców albo wampirów; jakieś etykiety, certyfikaty, dyplomy; ale czego jak chcę, co jest dla mnie ważne, najważniejsze. Każdego dnia. Każdego dnia docenić siebie prawdziwego. Dopiero wtedy jesteśmy gotowi zauważyć skarby – te materialne ale przede wszystkim prawdziwie oddanych nam ludzi i…miłość. Tak, tak – miłość, którą od nich dostajemy.  

Maciej Bennewicz: Założyciel i pomysłodawca Instytutu Kognitywistyki. Twórca podejścia kognitywnego m.in w mentoringu, tutoringu, coachingu oraz Psychologii Doświadczeń Subiektywnych. Artysta, pisarz, socjolog, wykładowca, terapeuta, superwizor.
Podobne wpisy