Niektórzy nie wyjeżdżają wcale, nie podróżują nigdzie. Poznałem kiedyś faceta, dziadunia, miał ponad osiemdziesiąt lat. Mieszkał w dolinie, w kanionie, w którym powstała wioska, na wsypie wulkanicznej.

Jego dom stał niecałe pięć kilometrów od morza, w linii prostej. Dziadunio pierwszy raz w życiu zobaczył morze z okien szpitala, do którego trafił z powodu ostrej kamicy nerkowej. Przewieźli go z resztą helikopterem.

Tego dnia trzy razy spytałem go czy nigdy, absolutnie nigdy wcześniej, nie miał ochoty zobaczyć, jak wygląda morze, o którym codziennie słyszał. Trzykrotnie odpowiedział, że nie i żebym dał mu spokój.
A wiesz co było najdziwniejsze? Kiedy zmarł i otworzono jego testament, spisany oficjalnie przez notariusza, dziadek zażyczył sobie pochówku nad oceanem i to na kwaterze zwróconej w stronę fal. Chciał po śmierci spoglądać na morze, rozumiesz?
____________________________________________________________
____________________________________________________________

Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!
