wilk i owca

Wilk i owca – koan

– Jak to się dzieje, że źli ludzie sądzą, że są dobrzy, mistrzu? Co gorsza, mówią tak nawet wtedy, gdy są pełni nienawiści i ewidentnie błądzą, gdy wyrządzają krzywdę innym. – Spytała Soledad Ortega, uczennica szkoły Trzeciego Stopnia dla Wiedźm.

– Odpowiedzi jest tysiąc, na tysiąc kolejnych lekcji, moja droga. – Profesor Manuel de la Sierra, którego Soleá zwykła zarzucać również tysiącami pytań, zaśmiał się wesoło.

– A gdybyś miał mistrzu, jednym słowem, no może nie słowem, ale zdaniem, wyrazić dlaczego źli ludzie sądzą, że są dobrzy? Gdybyś stał na brzegu rzeki Styks lub przed wrotami raju, co byś rzekł na takie pytanie zadane przez Cerbera, Centaura albo świętego Piotra?

– Dałbym każdemu makowca. To stary, dobry sposób – znów don Manuel zaśmiał się radośnie i zdjął służbową czapkę, którą zawsze nosił w czasie wykładów i ćwiczeń. – Od prawieków, od eonów wiadomo, że można ich w ten sposób przekupić – dodał rozradowany.

Soledad pogrzebała energicznie w swojej wielkiej torbie i po chwili ze zdobnego, blaszanego pudełka wyjęła zawinięty w pergamin spory kawałek makowca.

– Proszę, sama upiekłam na lekcji mikstur i wywarów. – Podała makowiec profesorowi. – Jest pyszny. A teraz proszę odpowiedzieć. – Uśmiechnęła się prowokacyjnie.

– Jednym zdaniem? – Profesor spojrzał na uczennicę jakby chciał się upewnić, czy makowiec mu się należy, po czym dodał: – Jednym słowem?

– Zgadza się – Potwierdziła Soledad i podsunęła pergamin z makowcem w stronę don Manuela.

Profesor ugryzł spory kęs z apetytem. Przełknął i rzekł:

– Dwie kwestie o tym decydują. Po pierwsze, ludzie nauczyli się relatywizować zło i dobro z chwilą, gdy jakaś ludzka kohorta wymyśliła wojownika, a w zasadzie rabusia. Dobre 20 tysięcy lat temu, może trochę później. –  Profesor machnął ręką, jakby odganiał muchę. – Prostszym sposobem na jako taki dostatek i pełny brzuch, niż uprawienie jakiegoś prosa lub zbieranie po lesie miodu dzikich pszczół, okazało się okradanie z nadwyżek innych ludzi. Wtedy rabunek, przemoc i władzę zaczęto nazywać dobrem, o ile było się jednym z rabusiów. Wojownik zyskał na popularności. Po co pracować, jeśli można rabować? Szybko więc podbijał nowe tereny i gromadził nadwyżki. Potrzebował więc administratorów, zarządców i popleczników. Ale to nie wystarczało. Im więcej miał, tym więcej musiał kontrolować. Poza tym rosła konkurencja. Chętnych na grabież było więcej. Ponadto okazało się, że równie dobrym sposobem napełniania brzucha jest odbieranie tym, którzy odebrali innym. W końcu wojownik potrzebował nowego pomysłu na zdominowanie ludzi aby jeszcze taniej i prościej utrzymać ich w ryzach. Wymyślił religię a zaraz potem politykę. I tak, co dla jednych było złem, inni nazywali dobrem i na odwrót. Spalona wioska? Dobro, gdyż mieszkali tam krnąbrni, w dodatku obcy a każdy obcy jest zły. Spalili nami wioskę. Zło, gdyż zostaliśmy napadnięci przez obcych a obcy chcą tylko jednego, naszej krzywdy.

– To nie było jedno zdanie profesorze. – Stwierdziła Soleá najwyraźniej starając się ukryć swoje zadowolenie, czy to z powodu apetytu profesora, czy też z powodu wyczerpującej odpowiedzi, na którą najwyraźniej nie liczyła. Po chwili, gdy don Manuel przełknął kolejny kawałek makowca, spytała: – A druga kwestia?

– No cóż…druga kwestia ma charter psychologiczny a nie cywilizacyjny.– Rzekł profesor popijając słodki makowiec gorzką kawą. – Otóż ludzie wyspecjalizowali się w auto-idealizacji. Ssaki oraz inne istoty polują, walczą, chorują, umierają i nie dorabiają do tego żadnej ideologii. Ich duchy i ciała są zanurzone w danej chwili, istnieją w pełni zespolone z doświadczeniem, które odczuwają całym jestestwem. A człowiek nieustannie siebie uzasadnia, tłumaczy, wyjaśnia, usprawiedliwia, przekonuje, chroni, osłania, oszukuje, racjonalizuje, żeby nie zwariować w obliczu własnych klęsk. Człowiek jest nieustannie zawiedziony sobą, gdyż porzucił zwierzęcą naturę zbieracza i myśliwego na rzecz wojownika, grabieżcy i w końcu tyrana. Owce boją się wilka ale to pasterz je zjada, każdą po kolei. Żadna mu nie umknie. Czy jestem owcą, czy pasterzem, zastanawia się człowiek? I kiedy odkrywa, że jest jednym i drugim, pozostaje mu rozpacz albo idealizacja. Najczęściej wybiera to drugie.

– To znowu nie była krótka odpowiedź. – Skwitował Soleá znów wdzięcznie się uśmiechając, wyraźnie zadowolona, że udało się nakłonić profesora do kolejnej odpowiedzi na niełatwe pytanie. –  A jakbyś to wyraził jednym słowem señor Manuel? Dlaczego źli ludzie sądzą, że są dobrzy?

– Jednym słowem? Z powodu owcy. – Rzekł profesor.

– Owcy? – Zdziwiła się Soleá.

– Owszem, człowiek ma w gruncie rzeczy owczą naturę. Od czasów pierwszego wojownika zaczął udawać wilka i w końcu zatracił się między wilkiem a owcą i sam już nie wie, kim jest.


Zamów najnowszą książkę!

Światło w mroku. Jak pomagać sobie i innym w obliczu lęku i traumy wywołanych wojną?. - Maciej Bennewicz, Anna Prelewicz
Udostępnij:

Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!

Wolna i szczęśliwa. Jak wyzwolić się z toksycznego związku. - Maciej Bennewicz, Anna Prelewicz
Udostępnij:

Maciej Bennewicz

Założyciel i pomysłodawca Instytutu Kognitywistyki. Twórca podejścia kognitywnego m.in w mentoringu, tutoringu, coachingu oraz Psychologii Doświadczeń Subiektywnych. Artysta, pisarz, socjolog, wykładowca, terapeuta, superwizor.