Wydawało mu się, że śni nieprzerwanie od wielu, wielu godzin, a może były to dni, tygodnie, miesiące. Czyżby lata? Nie starzał się choć bez problemu mógł odnaleźć dawne wspomnienia a nawet fotografie. W szkole, na trzepaku przed kamienicą, powrót z wycieczki, złamana noga, pierwszy rower, lody śmietankowe na patyku, pachnąca gumka, fryzjer na piętrze, szkielet w pracowni biologicznej, książka z obrazkami.
Nieco gorzej szło mu z ludźmi, których próbował sobie przypomnieć lub choćby rozpoznać na fotografiach. Mariola? Czy miała na imię Mariola? Kim była? Łukasz? Łukasz Majewski a może Mariański? Kolega? Kuzyn? Przestał rozróżniać już nawet wrogów i przyjaciół. Czy tamten człowiek o dziwnym spojrzeniu obłąkanego konia, był jego zaciekłym wrogiem, czym może przyjacielem ze szkolnej ławy? A może był bratem?

Owszem pamiętał rozliczne szczegóły, drobiazgi, detale, nawet do przesady. Pudełko na kapsle, którymi grywał z kolegami na podwórku, smak bułki maślanej od piekarza Szpechta na rogu ulicy, splecione w warkocz włosy matki. Tak rzadko to robiła, tak rzadko była uśmiechnięta a prawie nigdy szczęśliwa.
Wreszcie, chyba w wyniku zasług, albo długiego stażu w śnieniu, albo dlatego, że ów jeden, szczególny sen ciągnął się wyjątkowo długo – nie miał pojęcia z jakiego powodu, jedynie snuł domysły – wreszcie dostąpił zaszczytu. Zaproszono go na audiencję u Władców Snów.
Wiadomość przyniósł zając, co go nie zdziwiło, gdyż zając jako wizja psychodeliczna, majak senny, symbol archetypowy pojawiał się tu i ówdzie od dawna. Ten był wysoki, dystyngowany, rzecz jasna w surducie, z binoklem i, co również oczywiste, mówił z francuskim akcentem.

Na audiencji, w wielkie marmurowej sali z kolumnami pokłonił się władcom, ukląkł jak mu kazano i spytał:
– Czy umarłem?
Pierwszy odzewał się kojot, Stworzyciel Świata, nazywany przez szamanów Wielkim Spryciarzem, Małym Mądrym Wilkiem, Panem Kojotem, Królem Prerii.
– Nie, nie umarłeś. – Odpowiedział. – Po śmierci dusze są zdezorientowane, zagubione.
– Czy w takim razie jestem w śpiączce lub postradałem zmysły? Mam wrażenie, że śnię wieczność całą. Nie pamiętam wielu osób, nie przypominanym sobie twarzy ludzi, których znałem. Może jednak nie żyję?

Odezwały się kruki, magowie potężni, Hugin i Munin posłańcy boga Odyna. Hugin to myśl, a Munin to pamięć.
– Wszystko co śnisz jest snem a sen jest twoją myślą. Myśli są ulotne. Nie ma różnicy miedzy śnieniem a myśleniem. – Rzekł Hugin, Władca Myśli.
– Pamięć jest zwodnicza. – Odezwał się Munin. – Pamięć jest jak sen. Pamiętasz tylko niektóre sny. Sen jest jak pamięć. Śnisz tylko niektóre wspomnienia.
– Czy w takim razie kiedyś się obudzę? – Znów spytał.

Jako trzeci poruszył się wilk Fenris, który nawet bogów potrafił przechytrzyć a żadne łańcuchy nie były go w stanie ujarzmić. Zszedł z piedestału. Podszedł blisko i obwąchał człowieka. Spojrzał przenikliwie i uniósł łeb wysoko. Szczękami sięgał nieba i ziemi.
– Wystarczy, że zechcesz, wtedy się obudzisz. Śpisz zaledwie chwilkę. We śnie czas się zmienia. – Powiedział wilk. – A gdy się obudzisz skąd będziesz wiedział, że nie śnisz?
– Nie wiem, nigdy się nie dowiem, to chcesz powiedzieć Czcigodny Wilku? – Człowiek uniósł głowę.
– Jest sposób. – Odezwał się puszczyk, Król Nocy.
– Jaki? – Zdziwił się człowiek.
– Ty mi powiedz, to twój sen. – Rzekł puszczyk zahukał, rozpiął ogromne skrzydła i odleciał w noc.

Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!
