Wyjął dłuto. Precyzyjnie, powoli naostrzył jego brzeg. Wyjął mesel, sprawdził ciężar, poprawił rękojeść. Wyjął młot, sprawdził trzonek. Spojrzał, czy główka jest mocno osadzona. Wyjął fartuch. Strzepnął go i zawiązał. Poprawił sznurówki w ciężkich butach. Dotknął wzmocnione metalem noski.
Twardo stał na ziemi. Żaden odprysk nie zrani jego stóp. Założył okulary by chronić oczy. Założył rękawice. Poprawił palce. Ujął młot. Zbliżył się do bryły marmuru. Uderzył.
Za dwa, najdalej trzy miesiące będzie delikatnie szlifował twarz bogini z marmuru. Jej figura będzie cudem. Wiedział. Wszystko inne to gadanina. Kamień, dłuto, młot, konsekwencja, precyzja, czas. Ani przez chwilę nie straci z oczu postaci, którą ukrył kamień.
Wszystko co miał do zrobienia to umiejętnie uderzać, raz za razem.
____________________________________________________
____________________________________________________
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!