Przytrzymał się czekanem, podciągnął i wbił hak powyżej kostki, którą osadził w szczelinie chwilę temu. Wspinał się pierwszy. Poniżej, na linie zwisał jego syn. Zamontował asekurację, mały zacisk, który wyhamowałby linę w razie upadku. Przełożył linkę przez zacisk i umocował pod kolejnym hakiem. Lina, kostka, hak. Hak, kostka, lina.
Zapiął się w karabinku, przyciągnął do ściany i obserwował jak jego chłopak dziarsko wspina się ku górze. W tej samej chwili hak nad nim strzelił i wyleciał w powietrze jak pocisk, potem kolejny i dwa następne. Zablokował asekurację, ale było już za późno. Płytka asekuracyjna wyrwała się ze szczeliny i spadła wraz z hakiem. Uwolniona linka mocno szarpnęła w dół. Wtedy zrozumiał, że obaj związani jedną liną nie mają szans. Spadali. Do ziemi było jakieś 30 metrów. Wiedział, że żaden z nich nie przeżyje.
Obudził się zlany potem. Przetarł oczy. Przyśnił mu się zły sen. Wstał z łózka. Wszedł do sypialni syna. Chłopak mocno spał.
– Jak mam ciebie uchronić przed upadkiem, synku? – Powiedział szeptem.
Niespodziewanie syn otworzył oczy i zupełnie przytomnym głosem powiedział:
– i siebie ojcze.
__________________________________________________________
inne koany
__________________________________________________________
zapraszamy do naszej księgarni
oraz na stronę Instytutu Kognitywistyki
zapraszamy na spotkanie autorskie we WROCŁAWIU
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!